28 lutego 2010 o 22:55
Zgłoś do moderacji
Cytuj
Proszę Państwa!
Tak się składa, że jak większość z Was uczestniczyłem w tej żenadzie. Brak prestiżu to małe słowo. To zwykła kompromitacja. A wyglądało to mniej-więcej tak : (z góry przepraszam za przekłamania dotyczące godzin/zdarzeń) :
8.40 : kino LUNA, tłum pcha się do drzwi, jakiś gość zapisuje na listę rzucane z tłumu nazwiska przyszłych gwiazd. Nic więcej nie wiadomo. Napór na drzwi coraz większy...
9.20 pierwsze 10 osób szczęśliwie trafia do środka, pozostali bez łazienki tłumią się pod drzwiami. I tak do godziny 12..., tymczasem na foyer kina LUNA rozpoczynają się przesłuchania. Szczęściarze, którym zostały nadane numery zostają przydzieleni do pięciu zagród podobnych do parawanów w przebieralni a tam pierwsza niespodzianka - podkomisja, w której zasiada jedna osoba, (nie wiem czy mająca coś wspólnego z muzyką czy nie). Gwar korytarza, chaos i hałas panujący tam i 30 sekund przesłuchania, bez podkładu. Pierwsze zdziwienie na twarzach wszystkich uczestników, ale co tam, czego się nie robi dla "bycia" gwiazdą.
12.00 - 14.00 : sala A, sala B. Teraz wszyscy cierpliwie czekają na to co dalej. Do łazienki kolejka jak w PRL-u po śledzie przed wigilią, ale pozytywna energia dalej unosi się w powietrzu... Wreszcie widzimy reżysera tego cudownego przedsięwzięcia, nie wierzyłem własnym oczom... Jednak dalej jest cudownie 😉.. w salach kinowych - A i B trwa spontaniczna zabawa. I tu i tu kilkanaście osób świetnie bawi się muzyką, większość osób na sali śpiewa znane hity z listy udostępnionej specjalnie na potrzeby programu.
15.00 : wreszcie jest to na co czekaliśmy.... jednak nie wyniki... tylko niesamowite, spontaniczne powitanie (oczywiście wyreżyserowane) jury - kto był to wie...
15.30 : dalej czekamy, nagle informacja - "wszyscy do sali A" - to tam "wybrańcy" dostąpią zaszczytu wystąpienia przed zacną komisją. W składzie znanym nie od dziś.
16.00 : zaczęło się. Pan reżyser posadził księdza Mateusza obok Artura Orzecha i ok. godziny nagrywano scenki na potrzeby tego wspaniałego wydarzenia... Nie mówię już o tym, że przesadzano "niepasujące" na szkło osoby do tylnych rzędów a na ich miejsca sadzano kwiat publiczności...
17.00 : rozpoczął się "prawdziwy" casting. Po dziesięciu przesłuchanych osobach wg. większości publiczności a także w obliczu zdumienia jury , siedem z nich nie nadaję się do preeliminacji do programu "Od przedszkola do Opola" - nie mówiąc już o wyglądzie kilku z nich (Pan z numerem 1 - świetna charakteryzacja, ale na święto kretynów). Koncert trwa...
Niektórzy wykonują jeden utwór, niektórzy dwa, jeszcze inni błagalnie proszą o trzeci. Jury dalej nie wie o co chodzi, próbuje naśladować tych z "You can dance", "Mam Talent", "Idola" czy "Fabryki gwiazd". Widownia ciągle proszona jest o gromkie brawa. Wszyscy są co raz bardziej zmęczeni, głodni i chcą do domu, ale jak tu iść skoro maskarada trwa i nikt do końca nie zna wyników preselekcji (to po to, aby tłum został na sali). Docieramy do ostatniego wykonawcy, ale większość nie wierzy w to, że Ci, którzy byli na scenie (oprócz kilku osób, przed którymi czapki z głów) to Ci, którym się to należało. To oczywiście wynik tego, że pierwsze przesłuchania odbyły się w warunkach nie pozwalających ocenić obiektywnie kandydatów na walczące talenty. O kompetencjach osób przesłuchujących wypowiadać się nie mam zamiaru.
Z ust jury pada hasło, że nikt z solistów nie zostanie już przesłuchany, za chwilę - dementi, po reprymendzie od reżysera, ale i tak większość widowni (wykonawcy i osoby towarzyszące) opuściła kino.
20.30 : po raz pierwszy ktoś z widowni odważył się głośno wyrazić to co myśli, padło hasło : "LUDZIE IDŹCIE DO DOMU, TO JEST LOSOWANIE A NIE CASTING", potem jeszcze kilka osób głośno zapytało jury o co w tym wszystkim chodzi, ale szybciutko zostało to "zamiecione pod dywan"...
Potem jeszcze dwa fajne zespoły, wyniki, kręcenie końcowych ujęć. Wszystko jakieś takie dziwnie szare, pozbawione emocji, zwykłe... Na "szkiełku" jednak będzie wyglądać pięknie. Całusy do publiczności mistrza "Texasa" staną się hitem fantastycznego programu telewizyjnego. Chyba wolę "Czterech pancernych i psa", ale przekonajcie się sami!!
Pozdrawiam