Jakość nagrania zależy w dużej mierze od wokalisty ale również od całego łancucha, przez który przechodzi sygnał kończąć na finalnej obróbce zarejestrowanej ścieżki i dopasowaniu jej do nazwijmy to "podkładu".
Głównym problem jest oczywiście mikrofon ale przede wszystkim słabej jakości, szumiące przetworniki w zintegrowanej karcie muzycznej laptopa czy podobnej karty zainstalowanej w PC.
Jeżeli w domowych warunkach chcemy aby nasze nagranie było "jak profesjonalne" nie wystarczy sam zakup mikrofonu.
O ile naprawdę sensowne nagranie można już zrobić na Shure C606 to bez odpowiedniego interfejsu audio nic nam to nie daje...
Interfejsów na rynku jest teraz multum i nawet podstawowe wersje na USB np. z jednym wejściem mikrofonowym XLR będą gigantycznym przeskokiem w jakości zarejestrowanego sygnału w stosunku do tego co nam daje wbudowana karta muzyczna, do której wpinamy mikrofon w różowe gniazdko
🙂
Niestety tutaj albo się upoluje coś używanego na aukcji albo trzeba się liczyć z wydatkiem od 350PLN w górę.
Ktoś wcześniej wspominał o mikserze...Owszem, w większości przypadków ma on wbudowane wystarczającej jakości przedwzmaczniacze i umożliwia podpięcie kilku źródeł sygnału ale nie zapominajmy, że z miksera ten sygnał musi wejść do komputera a tutaj co mamy ? Zintegrowaną, beznadziejnej jakości kartę muzyczną, która i tak zaszumi wszystko....Zatem najsensowniejszym rozwiązaniem jest właśnie interfejs USB. Taki interfejs zasadniczo posiada wyjście słuchawkowe a więc podkład i nasz wokal możemy wyraźnie słyszeć co już w tym momencie daje nam namiastkę studia...
🙂
Kolejna sprawa to wiedza odnośnie samego nagrywania, którą musimy przynajmniej w minimalnym stopniu opanować. Chodzi głównie o obsługę posiadanego programu (windows rejestrator tutaj nie wystarczy) i odpowiednie ustawienie wzmocnienia dla mikrofonu oraz późniejszą, podstawową obróbkę. Zasadniczo na początku każdy kręci gałką przedwzmacniacza zbyt mocno w prawo przez co nagrania ze zbyt cichych wcześniej (mikrofon od Skype, zintegrowana karta audio) stają się zbyt głośne i przesterowane. To jest kwestia poczytania trochę na ten temat w ogólno pojętym Internecie i praktyki
🙂
Śpiewając do takiego C606, odpowiednio wzmocnionego okazuje się, że już nie trzeba się tak bardzo wydzierać żeby coś się sensownie nagrało. Sygnał w programie do nagrywania jest wyraźną falą z mniejszymi i większymi skokami zależnymi od dynamiki śpiewu, zbliżenia do mikrofonu i ogólnie pojętej kontroli nad głosem.
Niestety już w tym momencie okazuje się, że wychodzą nasze nieczystości, których wcześniej nie dostrzegaliśmy. Słychać głębokie oddechy, mlaśnięcia, błedy intonacyjne, błedy wymowy itd...Im lepszej jakości mikrofon (nie wspominam już o pojemnościowych) i interfejs, tym więcej szczegółów będziecie w stanie zarejestrować nie tylko tych pozytywnych ale całego szeregu rzeczy, których nie chcielibyśmy słyszeć na naszej ścieżce np. szum wiatraka komputera, hałas zza okna, krzyki sąsiada...Dlatego odradzam do domu mikrofony pojemnościowe, chyba że ktoś jest już na tyle świadomy tematu że będzie w stanie wydzielić sobie "ciche" pomieszczenie itd...
W zasadzie nie miałem tego pisać ale dla ciekawskich (lol
🙂 dodam, że posiadając 24bitowy interfejs audio ( obecnie już chyba większość z półki w okolicach 350,400pln wzwyż) możemy sobie pozwolić na "cichsze" nagrywanie bo jakość (rodzielczość) tego sygnału jest na tyle wysoka, iż pozwala nam na późniejsze zwiększenie głośności już w programie bez znacznego zwiększenia szumu z otoczenia (tła) oraz daje nam większy zapas do przesterowaniu sygnału w "dzikich" momentach...
🙂 Jeżeli jeszcze mamy do tego sensowny mikrofon dynamiczny (mniej czuły w stosunku do pojemnościowego) to możemy zarejestrować nasz wokal bardzo dobrze przy jednoczesnym ograniczeniu hałasów dobiegających z otoczenia. Mam nadzieję, że to ma sens heh
🙂
Załóżmy, że jakoś udało się nam zarejestrować ścieżkę wokalu. W pierwszej fazie jest ona "sucha", brzmi matowo plus najprawdopodobniej z delikatnym pogłosem naszego nieprzystosowanego pokoju. Nie klei się to niestety z naszym podkładem, który prawdopodobnie ma już dodany pogłos i kilka innych efektów. Trzeba na początku odpowiednio dostosować głośność nagranego już wokalu tak aby całość brzmiała poprostu rozsądnie. Można by tu pisać godzinami ale najproście bierzemy to "na ucho" tak aby podkład nie był zbyt głośno ani zbyt cicho, zwyczajnie w sam raz...
🙂 Oczywiście pojawią sie miejsca gdzie wszystko brzmi dobrze a już za chwilę, obudziła się w nas chęć ekspresji i wokal wyskakuje zdecydowanie za bardzo ponad podkład...
Tutaj kłania się właśnie umiejętność panowania nad dynamiką w trakcie śpiewu i świadoma kontrola odległości od mikrofonu. W studio radzą sobie z tym za pomocą urządzenia zwanego kompresor ale cudów też tutaj nie oczekujemy bo całkowicie "spapranego" materiału nie da się magicznie naprawić. W domowych warunkach pozostaje korzystanie ze specjalnych, programowych kompresorów często wbudowanych w darmowe programy do nagrywania lub pocięcie nagranej ścieżki na kawałki i korekta głośności wybranych pasemek (co zresztą często w studiach się praktykuje).
Po ustawieniu poziomów głośności, dodajemy sobie do naszego wokalu odrobinę pogłosu (echo, reverb) i tutaj też na początku jest tendencja do dowalenia 50% przez co brzmienie staje się komiczne,tanie i weselne...
🙂 Wszystko robimy z umiarem, tak aby jedynie dodać smaku jak zupie na obiad. Jeżeli zaraz po nagraniu,nieobrobiony jeszcze wokal razi nieczystościami nasz uszy to żadna korekta tutaj nie pomoże i oznacza to, że czas się brać za lekcje śpiewu...Trzon musi być dobry od samego początku. Najgorsze są przypadki kiedy śpiewający nie czuje rytmu oraz ani w trakcie ani po fakcie nie słyszy swoich fałszy. Dobry słuch to podstawa wszystkiego co związane z muzyką.
Słuchałem ostatnio "suchego" nagrania Celine Dion...Prosto z mikrofonu bez obróbki brzmiało rewelacyjnie i nie była to zasługa mikrofonu Neumann 87, na którym to zarejestrowano...
🙂
Nie będe już dalej pisał bo nie chcę zanudzać ale skoro padło pytanie o "profesjonalne" nagranie w domowych warunkach to wydaje mi się, że jest to dobra podstawa do dalszej analizy. Temat jest głeboki jak rów Mariański więc w razie czego służę pomocą. Z góry zaznaczam jednak, że z mikrofonem na gęsiej nóżce i wbudowanej karcie audio nie możemy marzyć o "pro" jakości...
Zasadniczo polecam KAŻDEMU wejście na ciut wyższy poziom nawet dla własnej przyjemności i nauki. Odłożyć trochę grosza i czerpać satysfakcję z własnych nagrań!
🙂
Pozdrawiam!
Edytowano 24 stycznia 2011 o 23:23.