Zachęcam do dawania historyjek
🙂
To jest kolejna też z neta (bo mnie nic nie straszy)
To jest historia, którą kiedys opowiadał mi mój ojciec.
Kiedyś, jeszcze w latach '60 kiedy ktoś zmarł to nie odwożono od razu jego zwłok do kostnicy (szczególnie jeśli to była starsza osoba i umarła po długim okresie choroby czy ze starości).
Taki nieboszczyk najpierw przez jakiś czas spokojnie leżał sobie w domu, rodzina bliższa i dalsza odprawiała nad nim modły i takie tam cuda, czasem nawet familijne zdjęcie się strzeliło.
Kiedy mojemu ojcu umarła babcia, postąpiono tak samo.
Babcia nieboszczka po odprawieniu rytualnych modłów została dla spokoju jej ducha elegancko ulokowana w pokoju - reszta rodziny wybyła z domu załatwiać sprawy ostatniej posługi, pozostawiając zwłoki babci pod opiekę mojemu tacie - 12/13-latkowi wtedy.
Tata strachliwy nie był i babci dopilnowac obiecał...oczywiście nie zamierzał przebywać w tym samym pokoju co ona...ale bacznie zwracał uwagę co dzieje się za zamkniętymi drzwiami.
W pewnym momencie usłyszał taki charakterystyczny odgłos, jaki wydawała babcia chodząc. Ponieważ za życia jeszcze miała problemy z poruszaniem się, więc przy każdym kroku szurała nogami.
No i ojciec słyszy zza drzwi pokoju to "szur, szur, szur" - myśli sobie, że pewnie mu się przesłyszało - ale gdzie tam...babcia normalnie chodzi po pokoju -odgłosy nie ustają...ciągle tylko miarowe, jednostajne "szur, szur, szur"
Ojciec już mocno przerażony...ledwo, ledwo - podpełza niemalże pod drzwi (takie przeszklone, ale szyba nieprzezroczysta) i co widzi...po szkle przesówa się jeszcze taki niewyraźny ale dający się rozpoznać, cień człowieka...jakby chodzącego po pokoju...
Ojciec prawie się ze strachu posrał...nie czekał ani chwili, pędem wybiegł z mieszkania z trudem otwierając drzwi wejściowe, które jakby specjalnie zatrzasnęły sie wtedy...
Pobiegł zdyszany i przerażony na podwórko...nawet nie zamierzając wrócić do domu w którym po pokoju w biały dzień trup się przechadza...
Stoi sobie na tymże podwórku..czeka...czeka na rodzinę mającą niedługo wrócić...i co widzi...
Pod oknem pokoju na parterze w którym spoczywały zwłoki babci -niczego sobie w najlepsze zamiata dozorca...starą miotłą chruścianą "szur, szur, szur"..i tak chodzi w jedną i drugą stronę (stąd pewnie ten poruszający się cień na szybie w drzwiach).
Nasza własna wyobraźnia czasem potrafi naprawdę pożądnie przestraszyć!