Paweł Wójcik – Wielogłosy...dla Adama

49 12 6 24 stycznia 2024

jakar575 Plus

373 subskrybentów

W głowie wojna wielogłosów Przed oczami mgła Spalam setki papierosów Żona będzie zła. O swej porze zasnął sklep Śpią pod nim żuliki Ja wsłuchany w nocy szept Nie chcę gadać z nikim. Moja ciemność, patrzę w siebie Wiem, co było wczoraj Co się jutro zdarzy, nie wiem-ja nie Wernyhora Gdy potrzebowałem dłoni Gdy byłem na dnie To widziałem wasze plecy Ale dłoni nie. Ci nieliczni, którzy byli Co mi dali siebie Mają mnie na wieki wieków Czy w piekle czy w niebie. Choćby za te gesty małe Gdy się na nie czeka Dzięki nim wróciła wiara W życie i człowieka. Tym co plecy pokazali Powiem że już wstałem Zapomniałem to, co było Nie, nie zapomniałem. Jeszcze słyszę wasze głosy I śmiechy głupawe Czynów, słów nie zapomniałem Ja nie święty Paweł. W głowie wojna wielogłosów Przed oczami mgła Spalam setki papierosów Żona będzie zła. O swej porze zasnął sklep Śpią pod nim żuliki Ja wsłuchany w nocy szept Nie chcę gadać z nikim. Ściany , meble, cisza wokół W nockę chcę się gapić Ktoś zaprasza mnie do siebie Chce się ze mną napić. Chce posadzić mnie przy stole Zamknąć jak w więzieniu I popłyną alkohole Klepnie po ramieniu. Żeby potem, za rok, dwa Lub za jakiś czas Mówić, że mnie dobrze zna Dawał ze mną w gaz. Powie że mi jest kolegą Że pił za mną klina Że ja w sumie nic takiego Zwykły pijaczyna. Na nic później tłumaczenia Okrągłe i mdławe Czynów , słów nie zapominam Ja nie święty Paweł. Ja już was za dobrze znam Ja przeżyłem swoje Mienił się mym przyjacielem Już niejeden gnojek. Sam wypiję dziś do dna W głowie wielogłosy Żona pewnie będzie zła te papierosy.

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz konta? Zarejestuj się!

21 komentarzy

Brak komentarzy