Pora reaktywować temat
🙂
Idzie Jezus drogą i widzi płaczącego człowieka w rowie. Podchodzi do niego, kładzie rękę na ramieniu i pyta "Co się stało, człowiecze?". A ten przez łzy mówi "Jestem ślepy, ludzie zostawili mnie tu na łaskę i niełaskę złoczyńców, nadchodzi noc, a ja nie umiem trafić do miasta, zginę niechybnie". Jezus dotknął jego oczu, rzekł "Przejrzyj" i uzdrowił go, a ten odszedł z pieśnią na ustach.
Idąc dalej spotkał Jezus kolejnego człowiek płaczącego przy drodze. Podszedł i spytał "Co ci jest, bracie?". W odpowiedzi usłyszał "Rabbi, jestem nieczysty, cierpię na trąd, moi ziomkowie pozostawili mnie tu na pastwę dzikich zwierząt, nadchodzi noc, nie mam sił dotrzeć do miasta, nie dożyję poranka". Chrystus dotknął go i powiedział "Twoja wiara Cię uzdrowiła, idź i głoś dzieła Pana". Człowiek zerwał się i wśród łez szczęścia zaczął sławić imię Pańskie.
Po przejściu kilku kolejnych stajań Jezus natknął się na jeszcze jednego człowieka płaczącego przy trakcie. Podszedł także do niego, zapytał "Co się stało, nieszczęśniku?", a ten rzekł "Gram na altówce".
Jezus siadł koło niego i też zapłakał.
Przyjeżdża altowiolista na próbę do filharmonii, zostawił samochód przed budynkiem, wszedł do środka, bo chciał się dowiedzieć co, jak i kiedy. Instrument zostawił w wozie, stwierdziwszy, że wróci po niego później. Po jakichś dwudziestu minutach wychodzi, patrzy... a tam szyba w aucie wybita! A na siedzeniu... druga altówka!