Chyba polubię to zbiorowe odpisywanie na e-maile. 1.Tak. Leniwie,bo jeszcze w łóżeczku leżałam, jak nagrywałam. 2.Tak. Mocy tylko 10 %, bo przypominam, że tu o tej porze świat się jeszcze budzi. 3.Nie. Nie przyśniłeś mi się ani Ty, ani TY, ani Ty...itd. Dowcipnisie! A czy musiał mi się ktoś śnić? Tak tylko grzecznie pytam. 4.Tak. Jak zauważyłeś znalazłam przez to śpiewanie na leżąco genialny sposób na zatarcie końcówek "in american style". No cóż. Przypadek matką wynalazku. 5. Jakość nagrania. A ile razy mam tłumaczyć, że z mikiem skypowym i odrobiną pogłosu nic się nie zdziała? A zresztą po co? Sami wiecie,że na scenie albo wyjdziesz i zaśpiewasz, albo... puścisz z playbacku. Ale! Co ja Wam będę tłumaczyć. Sio! Nie czepiać się. Ja tu sobie tylko śpiewam i już. Wróć! Masakruję, co się da. Bo lubię. No! I to te najgłówniejsze odpowiedzi. Merytorykę omówię private. Kiss 😘