Michel Sardou – Je vole

188 2 6 2 lutego 2021

monikapiontek123

29 subskrybentów

Kochani rodzice! Odchodzę. Kocham was, lecz odchodzę. Dziś wieczorem nie będziecie już mieć dzieci. Nie uciekam, lecz odlatuję, zrozumcie dobrze: odlatuję, bez dymu, bez alkoholu, odlatuję, odlatuję . Jest czwartek, godzina piąta zero pięć. Zamknąłem swoją walizeczkę i cicho przechodzę przez pogrążone we śnie mieszkanie. Wstrzymując oddech, otwieram drzwi wejściowe i idę na palcach, tak jak w te wieczory, gdy wracałem po północy: żeby ich nie obudzić. Wczoraj przy stole miałem wrażenie, że matka coś przeczuwa. Zapytała mnie, czy jestem chory, bo byłem taki blady. Powiedziałem, że czuję się dobrze. Oczywiście sądzę, że udawała, że mi wierzy, a ojciec się uśmiechnął. Przechodząc koło samochodu, poczułem takie dziwne uderzenie. Myślałem, że to będzie trudniejsze i bardziej emocjonujące, trochę jak przygoda, lecz mniej bolesna. Och, przede wszystkim nie odwracać się, oddalać coraz bardziej. Jest dworzec, za dworcem jest Atlantyk, a za Atlantykiem... Jakie dziwne to coś jakby klatka, uciskająca moją pierś i prawie nie pozwalająca oddychać. Zastanawiam się, czy za chwilę moi rodzice domyślą się, że płaczę. Och, przede wszystkim nie odwracać się, ani oczu, ani głowy, nie patrzeć za siebie. Widzieć tylko to, co sobie obiecałem, wiedzieć dlaczego, dokąd i jak... Jest za pięć siódma; zasnąłem w tym pociągu, który oddala się coraz bardziej. Och, przede wszystkim nie odwracać się... nigdy! Kochani rodzice! Odchodzę. Kocham was, lecz odchodzę. Dziś wieczorem nie będziecie już mieć dzieci. Nie uciekam, lecz odlatuję, zrozumcie dobrze: odlatuję, bez dymu, bez alkoholu, odlatuję, odlatuję. https://lyricstranslate.com/pl/je-vole-odlatuj%C4%99.html

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz konta? Zarejestuj się!

2 komentarze

Brak komentarzy