Anna Maria Jopek & Michał Żebrowski – Wspomnienie

818 22 6 23 marca 2018

karolinapozniak

1033 subskrybentów

Tak jak mówiłam tak zrobiłam...no nie szło się powstrzymać 🙂Dziękuję Adaś za tę możliwość...co prawda na totalnego szybciocha (jak to u mnie bywa) ale za to frajda dla mnie ogromna 🙂

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz konta? Zarejestuj się!

73 komentarze

  • angel40

    Cudnie😘😘

    +1 Odpowiedz Ocena 6/6

  • mobilny108

    Ciekawy duet ! Super
    Dobrze posłuchać

    +1 Odpowiedz Ocena 6/6

  • elizka127 Plus

    Bardzo ładne wykonanie ❤

    +1 Odpowiedz Ocena 6/6

  • adamion Plus

    Jak wspominać, to wspominać na całego, więc HOPek ode mnie dla Ciebie i isingmena 😀😀

    +1 Odpowiedz

  • pluskotka Plus

    bardzo ładnie🙂🙂

    +2 Odpowiedz Ocena 6/6

  • milka1000 Plus

    O kurczaczki aleś się tu wpasowała Karola!
    no miodzio....
    brawa dla Was Telimeno i Tadziu😃😃😃😃❤

    +2 Odpowiedz Ocena 6/6

  • mysza85 Plus

    Piękny Duet moi Drodzy 🙂🙂 😘😘

    +2 Odpowiedz Ocena 6/6

  • ewakatarzyna Plus

    Z przyjemnością wysłuchałam Waszego wykonania 🙂🙂 Brawa 😘😘

    +2 Odpowiedz Ocena 6/6

  • boryseczek Plus

    ...❤
    polecam 😃😃😃😃😃😃😃😃 (only 18+) :

    Pan Tadeusz wszedł pierwszy, drżącymi rękami
    Drzwi za sobą zatrzasnął. Ach! nareszcie sami.
    Ach! Zosiu, ach! Zosieńko jak mi nie wygodnie
    Popatrz jak tu odstaje, popatrz na me spodnie.
    Zosia łzy rzewne roni i za pierś się chwyta,
    Że to była dzieweczka z chłopcem nieobyta
    Nie wiedziała zaiste, czy się ma całować
    Ze swym mężem, czy płakać, czy pod ziemię schować.
    Stoi tedy i milczy, Tadeusz pomału
    Ją się przygotowywać do ceremoniału.
    Od chwili, gdy ich ślubna przywiozła kareta
    Tadeusz miał myśl jedną - myśl ta to mineta
    (Sztuka wówczas na Litwie nikomu nie znana.
    Dziś już rozpowszechniona, ale źle widziana
    Przez strzegące cór swoich stateczne matrony
    I księży, którzy nieraz gonią ją z ambony).
    Bo Tadeusz we Francji długie lata bawił
    I wielce się w użyciu sztuki owej wprawił,
    Niezmiernie lubił lizać, wyrażał mniemanie,
    Że mineta o wiele przewyższa ***ie,
    Bo *** zmysł dotyku jedynie posiada,
    Język zaś również smakiem prócz dotyku włada,
    Poza tym wszystkie zmysły za wyjątkiem słuchu
    Spełniają pewną rolę, kiedy język w ruchu.
    Na przykład podniebienie ... a i wzrok się raczy
    Tem, czego ślepy *** nie zobaczy.

    Tak myśląc jął Tadeusz pieścić swą Zosieńkę
    Najpierw ją z galanterią pocałował w rękę,
    Na łożu posadził i macając ręką,
    Dwa cycuszki jak pączki wyczuł pod sukienką,
    Rękę niżej przesunął; pod sukienkę wsadził,
    I po nóżkach od kolan, aż po udka gładził.
    Wyciągnął się na łożu przy Zosieńce jak długi
    Wydobył jeden cycuś, a potem i drugi
    I począł je całować - długo, pożądliwie,
    Wreszcie usta oderwał i w nagłym porywie
    Pół sukienki Zosieńce narzucił na głowę,
    Ściągnął majteczki, długie, koronkowe,
    Dar cioci Telimeny, ku nóżkom się schylił
    I zaciśnięte udka po trochu rozchylił,
    Całując je namiętnie od wewnętrznej strony,
    A Zosia zapomniała zupełnie obrony,
    Opór dziewiczej trwogi zaraz odrzuciła
    Nóżki jak tylko mogła, tak je rozstawiła
    I chowając w poduszki zawstydzone lice
    Pokazała mężowi całą tajemnicę
    Co ukryta głęboko wśród złocistych włosów
    Różowiała niewinnie jak kwiatek wśród kłosów.



    Tadeusz po mistrzowsku wykonał minetę.
    Najpierw lizał po wierzchu, czując tę podnietę
    Zaczęła Zosia wzdychać, jęczeć, w końcu krzyczeć.
    Tadeusz, by jej większej rozkoszy użyczyć,
    Wsadził głębiej, języczkiem jak młynkiem obracał,
    Rękami ją od dołu, aż do góry macał,
    Przy czym język coraz głębiej wpychał
    Obracając językiem coraz żywiej, głodniej,
    Wreszcie zajęczał cicho i spuścił się w ... spodnie.
    Chwile cicho poleżał i odpoczął krzynę
    Tuląc nozdrza i usta w złocistą gęstwinę.
    Wreszcie podniósł się z łoża, odszedł od Zosieńki
    I z lekka ocierając włosy grzbietem ręki
    Jął się żywo rozbierać. Zdjął pas z ***ami,
    Ściągnął kontusz i żupan, buty z cholewkami,
    Koszule zdjął przez głowę, hajdawery złożył,
    A gacie przemoczone na krześle położył.
    Wreszcie usiadł na łożu, odsapnął troszeczkę.
    Po jajach się pogłaskał, spojrzał na żoneczkę;
    Suknia na twarz rzucona zasłaniała lice
    Odsłaniając cycuszki, pępuszek i pice.
    Widok ten znów krew wzburzył w panu Tadeuszu,
    Choć się dopiero spuścił, nabrał animuszu.
    Jął rozbierać żoneczkę, sposobić posłanie
    By tym czasem poczekać, aż mu *** stanie.

    Zosieńka odrzuciwszy już wstydliwość wszelką
    Na c***a spoglądała z ciekawością wielką,
    Bo dotychczas o c***u niewiele wiedziała -
    Raz od służebnych coś tam usłyszała,
    Drugi raz leżąc w gaju rankiem, w cieniu drzewa,
    Zobaczyła przypadkiem jak się chłop odlewa,
    W grubej garści trzymając jakiś przedmiot wielki
    I strząsając na liście ostatnie kropelki
    I ciocia Telimena coś jej tłumaczyła,
    Lecz Zosia nie słuchała, strasznie się wstydziła,
    A teraz, żoną będąc, dziewczątko uznało,
    że święty obowiązek zbadać sprawę całą,
    Wiec spytała: "A to co? I do czego śluzy?
    Przed chwilą taki mały, teraz taki duży,
    O! jak to się rozciąga, jak to się rozwija,
    Długi taki i gładki, niczym gęsia szyja.
    - A cóż go to u dołu tak ładnie przystraja?"
    Rzekł Tadeusz z powagą: "Zosiu to są jaja,
    A to co cię w tak wielkie wprawiło zdumienie,
    Zwie się (gdy obyczajnie nazwać) - przyrodzeniem.
    ***em także zwane, chociaż często bywa,
    Że pospólstwo i chłopstwo c***em to nazywa.
    Przy tym istnieją inne przezabawne słowa...
    A dziwne to bo przecież ręka albo głowa,
    Choć większe i ważniejsze, jedna nazwę mają,
    Jego zaś niewielkiego, różnie nazywają,
    Naraz tylu mianami, Sędzia nieraz zrządzi:
    "Jak się gorąc zaczyna, to mnie kuka swędzi".
    Podkomorzy zaś wałem ***a nazywa,
    A Wojski zaganiaczem go nieraz przezywa,
    Maciek mówi wisielec, bo już stać nie zdoła,
    A Gerwazy na chłopskie dzieci nieraz woła:
    "Nie baw się Wojtuś ptaszkiem". Jankiel cymbalista
    Zwie go smokiem lub bucem i rzecz oczywista
    Jeszcze dziwniejsze nazwy ludzie wymyślają,
    Ułani go na przykład pyta nazywają."
    Tak wyjaśnił Tadeusz te sprawy powoli,
    A potem wytłumaczył jak *** ***i,
    I chcąc poprzeć naukę stanowczym przykładem
    Zaczął wpychać... na próżno, chociaż ruszał zadem.
    Choć sapał, choć się pocił, c*** się nie zagłębiał
    Zdumiało to młodzieńca, ze po prostu zdębiał.
    Jebiąc dotychczas ***y z francuskiej stolicy,
    Lub nadobne szlachcianki z całej okolicy,
    Nie miał dotychczas sprawy z prawdziwą dziewicą,
    Z ciasną, nie wyrobioną i zamkniętą piczą
    Co nie zaznała jeszcze ***a żadnego
    Więc gdzieżby się tam zmieścił taki c*** jak jego.
    Bo nie było na ówczas pośród wszystkich ludzi,
    Ni w Polsce, ni na Litwie ni na świętej Żmudzi,
    Ani wśród drobnej szlachty, ni wielkich dziedziców,
    Ani tez wśród Horeszków, ani wśród Sopliców,
    Ani wśród Radziwiłłów - książąt przepotężnych,
    Ani tez wśród Dobrzyńskich, znakomitych mężnych,
    Ni wśród Bartków i Maćków - braci doborowej,
    Ni wśród całej rozlicznej szlachty zaściankowej,
    Nikt tak wielkiego c***a wówczas nie posiadał.
    Dumny był zeń Tadeusz i dzielnie nim władał,
    A do dumy takowej miał słuszne powody,
    Bo na c***u mógł podnieść pełne wiadro wody.
    C*** Tadeusza mierzył jedenaście cali,
    Gruby jak ręka w kiści, twardy jak ze stali,
    Zahartowany w trudzie, co rzadko się kładzie,
    Zdobny w jaja wielkie jak dwa jabłka w sadzie.
    Jeden tylko Gerwazy za czasów młodości...
    Słynął ponoć z ***a podobnej wielkości.
    I dziś jeszcze żartując szlachta pytla,
    Co ma większe Gerwazy scyzoryk czy jaja.

    Otóż te pytę chciał Tadeusz Zosi
    Na siłę wepchnąć, śmiechem się zanosi
    Zosieńka, tak się bawi, śmieje do rozpuku
    I jak dziecina woła: "a kuku, a kuku".
    Nagle schwyciwszy zręcznie ***a do ręki
    Zanuciła przekornie słowa tej piosenki:
    "Do dziury myszko, do dziury,
    Bo cię tam złapie kot bury,
    A jak cię złapie w pazurki,
    To cię obedrze ze skórki".
    "Myszka?" - krzyknął Tadeusz - "cóż to za myśl dzika
    Nazwać sobie ot myszka, tego oto żbika.
    Ja ci myszkę pokażę, zaraz pożałujesz,
    Tak mówiąc, powstał z łóżka i wyszedł z pokoju
    Do przedsionka, gdzie stała pełna beczka łoju,
    Pełną ręką zaczerpnął, natłuścił ***a,
    Żeby błyszczał jak wielka czerwona kiełbasa.
    Do pokoju powrócił, zaraz legł na łoże,
    Pomacał dziurkę ręką, palcami poszerzył,
    Przytknął równo ***a, popchnął i uderzył,
    Rozwarły się podwoje, coś tam z cicha trzasło
    I wjechał c*** w pizdę jak nóż wjeżdża w masło.
    Zabolało Zosieńkę, aż się popłakała
    Rączęta załamując gwałtownie krzyczała:
    "Wyjm, pan, wyjm natychmiast, to okropnie boli!"
    Tadeusz jej nie słuchał, jebie, rżnie, ***i,
    Ręce pod pupkę włożył i mocno je złączył,
    Dymał, rąbał, chędożył, aż wreszcie zakończył,
    Pięciokrotnie mistrzowsko zabawę powtórzył
    Piec razy tez się spuścił, aż się w końcu znużył.
    Żonę na bok odrzucił jako sprzęt zużyty,
    Lecz *** jeszcze sterczał, wielki, chociaż syty.
    Wnet tez świtać poczęło, Tadeusz zmęczony
    Jak na męża przystało, legł dupą do żony.
    Kołdrę na grzbiet nacisnąłł,
    jaja się podrapaxĄTwarz do ściany odwrócił i mocno zachrapał.

    Ale Zosieńka nie śpi, leży na posłaniu,
    Oczęta ma otwarte, nie myśli o spaniu.
    Przedtem dziewicą będąc, tak bardzo się bała,
    Lecz teraz gdy przywykła to by jeszcze chciała,
    Chce obudzić małżonka, lecz Tadeusz chrapie,
    Tuli się więc do niego, za ***a łapie,
    Do góry go uniosła, palcami ujęła,
    Obudził się Tadeusz i z uśmiechem prawi:
    "Spójrzcie no na tę plotkę, jak ja *** bawi"
    Mówił kapitan Rykow: "toć powiadam pięknie,
    Baby c***em nie straszcie, bo się nie przelęknie
    U największych rycerzy c*** się boi".
    Ale twoja Zosieńko, bez twojej urazy
    Zrozum, żem tej nocy spuścił już sześć razy,
    Trzeba c***a oszczędzać, pozwól mu odsapnąć,
    Mogę ci jeśli pragniesz znów minetę chlapnąć.
    Lecz lepiej daj mu spocząć, później znów kochanie
    Weź go trochę do buzi, a na pewno stanie.
    I wtedy ci pokaże figle rozmaite,
    W Paryżu wyprawiano sztuki wyśmienite:
    Przed lustrem, na siedząco, albo na stojaka,
    Lub też konno na c***u, na boku, na raka,
    Można tez między cycki, lub tez na podnietę,
    Nie wadzi się wykonać podwójną minetę,
    Jeśli wiesz co to znaczy... lecz Zosiu kochana
    Zaraz się pobawimy, zaczekaj do rana,
    Bo miękki *** nie daleko zajdzie.

    Tak mówił, a Zosieńka oczęta zamknęła,
    I tuląc się do niego powoli zasnęła.
    I śniła o niezmiernych rozkoszach zamęścia
    Których zazna w latach małżeńskiego szczęścia.

    Odpowiedz Ocena 6/6

  • presley23

    ooo ja 😘😘😘😘 🙂🙂🙂🙂🙂🙂🙂🙂 super 🙂🙂🙂🙂

    +1 Odpowiedz

  • mariaanka

    Świetnie!

    +2 Odpowiedz Ocena 6/6

  • novami

    ależ duecior powstał... Mega! Bravissimo 🙂🙂

    +2 Odpowiedz Ocena 6/6

  • bobibober

    Pięknie z powabem😉😉

    +2 Odpowiedz Ocena 6/6

  • beatrix9

    Super wyszło❤ Pozdrawiam🙂🙂

    +2 Odpowiedz Ocena 6/6

  • bombka7777 Plus

    świetnie się zgraliście 🙂🙂🙂🙂
    pozdrawiam Karolko i Adasiu 🙂🙂🙂🙂

    +2 Odpowiedz Ocena 6/6

  • karolinapozniak

    @mariocantare. No powinny byc na koncu...ale to juz by trzeba bylo sie tym zajac na audacity a tak z buta to ni ma czarow 😀😀😀😀😀😀

    Odpowiedz

  • karolinapozniak

    @mariocantare a jest jeszcze jakas meska opcja ? I czyzby Twoja?😀😀

    Odpowiedz

  • karolinapozniak

    @mariocantare a nie widzialam...musze to wyweszyc😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂

    Odpowiedz

  • karolinapozniak

    @isingmen JA to od razu po wpisie u Martusi cyknelam 😀😀

    Odpowiedz

  • karolinapozniak

    @isingmen e tam gafe...aby niedopatrzenie 😂😂😂😂😂😂

    Odpowiedz

  • karolinapozniak

    @isingmen a wstawię ja 😀😀😂😂😂😂😂😂musialam pa renowych slajdow wgrać i Zosienke zezarło 😂😂😂😂😂😂

    Odpowiedz

Brak komentarzy