Koncowka poszla do przodu ,tak sie nagralo ,tak po mojemu dzis bardziej mowie niz spiewam ,ale uwielbiam wiersze ,wiec tak mnie naszlo na Wysockiego dzisiaj.Lubaszko dziekujemy za podklad. Nagranie ustawione na godzine,pa wieczorem.Kiedyś umrę no cóż,
Wszyscy wiemy, że śmierć nie wybiera,
Gdyby otruł mnie ktoś,
Kielich z jadem, bym wypił do dna
Bo zabitych nam żal,
No i bóg ich do raju zabiera
Żywy ciężki ma los,
A o martwych od wieków się dba
Ból wykrzywi mi twarz,
Tracąc siły, na ziemię upadnę,
Dusza pomknie gdzieś w dal
I w przestworza poniesie ją koń,
Gdy otworzy się raj,
Kilka jabłek z ogrodu ukradnę
Ale tam stoi straż
I bezbłędnie celuje wprost w skroń
Już zatrzymał się koń,
Ale wątpię, bym znalazł się w raju,
Wokół pustka i piach,
Nie wiem, po co mój koń mnie tu wiódł,
Ale nagle mój wzrok
Padł na bramę żelazną w oddali
I klęczący tam tłum,
Czekający na kogoś u wrót
Głośno parsknął mój koń,
Potem znów, jakby w przepaść miał runąć,
Lecz choć parskał i rżał,
W naszą stronę nie zwrócił się nikt
Siwy starzec zza wrót
Chciał ogromną zasuwę odsunąć,
Ale brakło mu sił,
Machnął ręką i z oczu nam znikł
I nie wzburzył się lud,
Nikt nie krzyknął, nikt słowa nie wyrzekł,
Tylko z przodu ktoś wstał,
Jakby lepiej zobaczyć coś chciał
Zrozumiałem, gdy sam
Rajskiej bramie przyjrzałem się bliżej:
Za tą bramą był sad
Pełen jabłek i krzyż w sadzie stał
Siwy starzec zza wrót
Uniósł dłoń, a więc znak został dany
To był sam święty Piotr!
Sam apostoł ku górze wzniósł dłoń!
I ukazał się sad
- rajski ogród jabłkami usłany,
Ale tam stała straż,
Celująca bezbłędnie wprost w skroń----
Każdy wiele ma próśb,
Ale ja wcale wiele nie pragnę:
Przyjaciela chcę mieć
Rajskich jabłek odurza mnie woń
Wierną żonę chcę mieć -
Właśnie dla niej tych jabłek ukradnę,
Ale wciąż czuwa straż
I bezbłędnie celuje wprost w skroń
Siwy starzec zza wrót
Coś po cichu nakazał strażnikom,
Ktoś z nich podał mu klucz
I do bramy zbliżyli się znów
Szarpnął kraty sam Piotr,
Zardzewiały gwóźdź z zamka mu wypadł
Gdy otworem stał raj,
Tłum przed siebie się rzucił bez słów
W piersi brakło mi tchu,
Stałem z tyłu zupełnie bezradny
Pomyślałem: „no cóż
Skoro tutaj mnie przywiózł mój koń,
Skoro jestem tu już,
No to trochę tych jabłek ukradnę”
Lecz dostrzegła mnie straż
I bezbłędnie trafiła mnie w skroń
I zaświstał mój bat,
Bezlitośnie nim konia smagałem
Wiozę jabłka i wiem:
To nieważne, że garść, a nie wóz
Właśnie tobie je dam,
Bo ty jedna wciąż na mnie czekałaś,
Nawet wtedy, gdy koń,
Galopując, do raju mnie wiózł
Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz konta? Zarejestuj się!
12 komentarzy
mamusia45 Plus
Odpowiedz Ocena 6/6
dobrusia65 Plus
pozdrawiam
Odpowiedz Ocena 6/6
juliadag Plus
+1 Odpowiedz Ocena 6/6
annalena2 Plus
Odpowiedz
dziadeklew
pozdrawiam mile
+1 Odpowiedz Ocena 6/6
annalena2 Plus
+1 Odpowiedz
lubasza
+1 Odpowiedz Ocena 6/6
annalena2 Plus
Odpowiedz
annalena2 Plus
+1 Odpowiedz
Brak komentarzy