Ref : Kochajmy się albo idź do domu. Naprawdę tu nie przydasz się nikomu. Pij, tańcz i zrzucaj ciucha. Nie bądź dziwna, i nie udawaj że jesteś głucha. Chyba nie jesteś głucha. Widzisz co tu się dzieje. ***nie meteoryt i nas wszystkich wy -- wie -- je. Widzisz co tu się dzieje. ***nie meteoryt i nas wszystkich wywie - je - jee - yeah!
Tata mi kiedyś powiedział „Dla ciebie najlepsza to chyba ślepa i głucha dziewczyna", coo?, zapomniał jeszcze aby ciekła jej ślina. Idiota. Żebym się nie żenił mocno mi odradzał, a sam miał dwie żony, gdzie popadnie wsadzał. Zamiast do roboty, to on chodził do agencji, nie narzekał na brak sexualnych inwencji. Zarzywał Viagry popijał wódką, pamięć miał bardzo dobrą, ale za to krótką. Dawno temu kiedy jeszcze nie miałem internetu, nie mogłem sobie zgooglować skąd się dzieci biorą, pytałem kolegów z klasy, ludzi ciemnej masy. Jeden mi powiedział, że jak ma się w szkole dobre oceny to wtedy dziewczynki chcą się dymać nawet przed ślubem. Ten był czubem. A drugi, a drugi... A drugi wpadł na pomysł, że zostanie ojcem to nie wezmą go do wojska. Trzeci był na tyle mądry, do encyklopedii zapuścił żurawia i to mu się prawie jeszcze nigdy nie zdarza. Jak to prawie, ***a? No prawie bo kiedyś jednej babie zrobił tylko pół dzieciaka na szkolnej zabawie. A ja się tak w***iłem podczas lekcji Przysposobienia Do Życia W Rodzinie że wstałem i spytałem: „A pani profesor to jak zaszła że nie doszła?" To co zjadłem to wydale, co wyrosło to wypale. Jej rodzice mnie pytają czemu jestem samolubem, czemu jestem takim c***em. Wolę być sobą niż samobójem. Matka mnie pyta, czemu całe noce spędzam przed telewizorem, odpowiadam grzecznie, że ojciec przecież zajmuje sofę zawsze wieczorem...
Miałem mieć kase, być popularny, jestem na kasie w supermarkecie, z tym że ludzie traktują mnie jak śmiecie. Chciałem być znany z tego że mam z Afghanistanu rany, że mam tatuaże, pozwólcie że pokaże. Że woże się po mieście... Że woże się po mieście z Górniakową Edytą, i że dziele się z nią moją celebrycką pytą. I co z tego mi wyszło dośpiewacie sobie sami, gdy będziecie w sztok pijani albo najarani. A czy ona mi tu hymn polski półnaga śpiewała czy tu nie śpiewała, c*** mnie to obchodzi, ważne że mi dała co zechciała. Dwudziestego pierwszego grudnia roku dwa tysiące dwanaście ma nastąpić przebiegunowanie, jakiś tam koniec świata, a mi to wisi, mi to lata. Jestem jaki jestem i nie będę inny, wysoki sąd mówi na mnie „Winny". A co ja poradzę, że wolę składać rymy w takt połamanej muzy niż kase na koncie - jak prącie co stoi samotnie w koncie, na pogotowie dzwońcie. Ode mnie nie strońcie. Każdy chce być inny, oryginalny, jedynny. A przecież inność się w tym kraju tępi. Popatrzcie s***ysyny. Patrzcie i słuchajcie, jak nawijam do muzy co kruszy skały, przekształca je w gruzy. I nie mam tu na myśli Jerzego Gruzy, ani na piersiach guzy. Moją polonistkę zawsze nurtowała jedna myśl podczas klasówki: „Co autor miał na myśli? No proszę, łamcie sobie główki. Tylko bez błędów, bo ocena idzie w dół". Ja wychodzę do łazienki podpalam blanta i dziele bucha z nią na pół. Odpalam dwa browary, odbezpieczam gume, a po sprawdzianie w ramach prywatnych korków podnoszę jej edukacyjną dume. „No, no. No co autor miał na myśli? Piszemy. Co się rzucasz, co się stawiasz, czemu seksu mi odmawiasz? Przecież pracuje, podatki płacę, to dla nas życie w robocie tracę. Koleżanki z pracy zpraszasz na nasze zaręczyny, jak się na***ą idą rękoczyny. Jestem dowcipny, miły i dobrze zbudowany. Mam ubezpieczenie gdym jest na -- ko -- kso -- wa - ny. A ty? Popijam piwem obiad, kolacje i śniadanie. A pije tylko tyle ile jestem w stanie. Miałem nawet iść na studia, ale papierów nie złożyłem, wyjarałem skręta, na ławce śpiłem. Miałem posprzątać pokój, wyjść z psem, śmiecie wyrzucić, ale z pracy zapomniałem wrócić. Miałem iść z tobą na Bal Przodownika Pracy, ale się zjarałem maryhą na cacy. Kiedyś tam jeszcze mieliśmy wyprzedaże, ale co tam wyprzedaże kiedy pijany leże i marze. A dlaczego tak lubię palić trawkę, bo jesteś wtedy ładniejsza, jesteś wtedy młodsza, masz mniej zmarszczek ji więcej włosów. Siedzę w barze bo tam wesołe twarze popijają Mojhito, kumasz to czikito? Jaa, ja pije whisky z colą inne drinki mnie ***ą. Dzwonisz do mnie i pytasz kiedy do domu wrócę, wrócę jak wstanę, na razie pozwól że się wywrócę. Czytasz „Panią Domu" i oglądasz „Klan", ja chrapie, palę trawę oraz chlam. Nie za bardzo z nas dobrana para, ale reklamami na lepsze życie podsycana.
To co zjadłem to wydale, co wyrosło to wypale. Jej rodzice mnie pytają czemu jestem samolubem, czemu jestem takim c***em. Wolę być sobą niż samobójem. I tak dalej
Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz konta? Zarejestuj się!
3 komentarze
annasig
Meteoryt...meteoryt przygrzeje i nas wszystkich wy -- wie -- je. ..yehhh
Odpowiedz Ocena 6/6
karasmaster
tekst roku ^ ^
Ogólnie spoko kawałek! Ciekawa historia ^ ^
Odpowiedz Ocena 6/6
zakochany123
Odpowiedz Ocena 6/6
Brak komentarzy