Mafia – Imię deszczu

203 0 6 16 września 2010

nba87

9 subskrybentów

Smutny człowiek chyba tylko takie piosenki może śpiewać... Zmrok jesienny ma ciszę solenną kościoła; Tuż pod księżycem Wenus, we mgle kadzidlanej, Błyska, jak przed monstrancją płomyk nieśmiertelny; Coś wielkiego, słodkiego coś kona dokoła. Drzewa, podobne mnichom u zwłok czuwającym, Mrąc same, rzężą psalmy ledwie dosłyszalne; Chude ich pnie się wznoszą jak ręce błagalne, Liście bez szmeru lecą, jak łzy, deszczem drżącym. Podczas gdy z widnokręgu, szerząc swe zasłony, Noc wstaje i otula bezgranicze śpiące, Niby całun trumienny, gwiazdami łzawiony, Tam, w dali, niebo, tracąc duszę swoją, słońce, Jak trup świetlny, powoli zlewa się, rozkłada... I już nad barwnym ciałem krążą kruków stada.

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz konta? Zarejestuj się!

2 komentarze

Brak komentarzy