czwartek, 22 września 2016

Rozdział 16


Edyt zarządzał szeroko pojętą grupą przestępcą.  Bez jego palca nikt się nie ruszy i nie tknie nikogo. Edyt, stara się pomagać biedniejszym, gdzie Genesis zabrała wszystkie oszczędności, jednak jest inna grupa, która szybko się wzbogaca po upadku laboratorium. Oto numer jeden do załatwienia, by ich nie unieszkodliwić. 

Edyt ma świadomość do każdego czyny, który był zmuszony robić wszystko wbrew woli. Doktor był skuteczny w eksperymentach na ludziach, kiedy wstrzyknął mi lek zwany "wilczym jadem". Zyskał dzięki temu umiejętność wpływania na emocje i posiada także kontrolę nad myślami, może czytać i je modyfikować na swoją niekorzyść. 

Jego główna siedziba znajdowała się na przedmieściach miasta oraz w podziemiach. Każdego dnia jego teren się powiększał i jego ludzie kontrolowali każdy lokal usługowo-handlowy.

- Panie, dziewczyna uciekła z szpitala a Carter rozmawiał ostatnio z Doktorem i gdzieś pobiegli. Czyżby Pana też szukali ?  - rzekł pewien podwładny Edyt'a.

- Co za bzdury gadasz, doktor umarł w swoim nędznym laboratorium. Wyślij do BETY odpowiednich ludzi i jeszcze dzisiaj zdaj odpowiedni raport. Ruszaj się, nie marnuj mojego czasu. - spojrzał się na podwładnego, jego oczy zaświeciły na czerwono i lekko się uśmiechnął.

- Eee, tak jest Panie. Już się robi. - szybko wyszedł z pokoju przywódcy i zawołał specjalnych zabójców/szpiegów:

- Franz, zbierz swoich ludzi i sprawdźcie co się dzieje w laboratorium BETA w lesie za miastem. Chcę jeszcze tego samego dnia raport co się dokładnie tam dzieje. I jak zauważysz doktora unieszkodliw go najlepiej. - powiedział i patrzył srogim wzrokiem.

- A co się dzieje ? - spytał Franz. Nie usłyszał odpowiedzi po chwili został sam. Przemyśliwując przeszedł korytarzem po budynku do swojej izby i chłopaków. 

- Idziemy na spacer do lasu. Musimy być dyskretni i zaobserwować co się dzieje w Laboratorium Beta oraz unieszkodliwić pewien chwast. Migiem, do roboty! Bez dyskusji. - krzyknął na swoją jednostkę. 

Wszyscy poszli swoim tempem, nic nie mówiąc. Zrobią to szybko i po cichu. Czas odlicza się od teraz! 




piątek, 2 września 2016

Rozdział 15

Alayna traciła czucie na całym ciele oraz świadomość. Wszystko można było z nią robić, ale to nie była zwykła rana. To wilczy jad. Jest on najbardziej szkodliwym miksturą. Daje życie oraz śmierć. Dlatego ona umarła by narodzić się na nowo. 

Lekko otworzyła oczy i nie widziała nikogo. Oczy nie widziały tak jak dawniej. Normalniej, tylko szerzej. Widziała rzeczy, które dotąd nie potrafiła dojrzeć. 

- Co ze mną się dzieje ?! - wzburzona tym faktem zaczęła poruszać się na prawo i lewo; była tak jakby pod hipnozą ciała

- Dziecino, nic Ci nie jest. - powiedział jakiś głos

- Kim Ty jesteś ? I gdzie jesteś? - zaczęła mówić głosem zdenerwowana Alayna

- Jestem Twoją podświadomością lepszego życia, ja wszystko pamiętam z przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości. A dokonuje się zmiana, wielka. - rzekło wewnątrz jej podświadomość. 

Jest w szoku dziewczyna, nie wie co się dzieje. 


- Więc opowiedz mi wszystko co wiesz? O mnie i o tym co ważne. 

- Eksperyment, w którym brałaś udział dział się kilka lat temu dokładnie tutaj z Doktorem X. Z dziwnych przypadków zgodziłaś się na bycie jej asystentką co skutkowało wymazaniem Ci wszelkiej pamięci kiedy eksperyment doszedł końca. Myślano, że niepowodzeniem. Jednak wszystko zaczęło się wybudzać kilka dni temu. Wystrzał wilczego jadu spowodował uwolnienie Twojej pamięci oraz nie wiadomo, ale Ty ostatnia nie użyłaś swojej mocy (przewidzenia przyszłości), bardzo ona jest pomocna. Możesz zobaczyć wszystko co Cię spotka. Z całej drużyny jest was kilka osób TY, Lucas, Carter, Clarissa, Edyt i oczywiście Doktor X. - rozszalało się jej podświadomość

- Czyli osoba, która chciała mnie uratować - Carter. To tak naprawdę sprowadził mnie tu by odzyskać pamięć i mnie zabić. Nie udało się, ale mogę pomówić z Doktorem. - stwierdza Alayna

- Carter chciał być pupilkiem Doktora ale nie miał takiej szansy. Ty jednak tak. Odnajdź ich szybciej i pomóż. Coś złego czai się za rogiem, tylko Wy możecie jakoś tej wiosce pomóc. I nie ufaj Carterowi. Jak będziesz mnie potrzebowała to pomyśl o mnie. A teraz zniknę bo Doktor z Carterem się zbliżają do Ciebie, udawaj, że nic nie pamiętasz - powiedziała dalej świadomość i jej głos znikł

- Dziwna ta nieświadomość, ale już mogę widzieć na świat i poruszać kończynami. - chwilowo, tracę równowagę i widzę:

Zbocze gór Carnan, Doktor i Carter biegną do Laboratorium, jednak wszystko inaczej wygląda. Wzrok Cartera zmienia się na czarno. W pewnym momencie zrzuca Doktora X w przepaść. I dalej biegnie sam.

- Dlatego... muszę uważać. Ta zła energia jest w Carterze, ale jeszcze nie przebudzona. Musimy się zebrać. Ten chłopak, muszę go uwolnić. 

***

Larkin widział całą sytuację i obserwował. Musi się uwolnić, nikt mu nie przeszkodzi. To działa za szybko, działa na moją szybszą śmierć.

czwartek, 1 września 2016

Rozdział 14

Doktor X, wstał z stolika w herbaciarni i zaczął podążać za Carterem. W swoim płaszczu dość się wyróżniał, ale nie był zauważony przez Cartera. 

- Gdzież on idę, przecież jego mieszkanie jest daleko, tylko moje laboratorium - mówi do siebie Doktor 

Przygląda się mu z odpowiedniej odległości, idzie pewnym krokiem choć zerka dookoła siebie. Szukając czegoś. 

- Carter? Odwróć się! - zaczęłem zwracać się do niego, aby mnie usłyszał; widać, że szedł do Laboratorium

- O doktorku, witam Cię. Już znalazłeś swoją asystentkę martwą u siebie ? - powiedział rozbawionym głosem Carter, cały czas się śmiejąc opętanym głosem

- Alayne? Nie, raczej nie. Wysłałeś ją do mnie? Czemu? - powiedział doktor

- A po to by unieszkodliwić swoją konkurencję. Ja chciałem być Twoim asystentem, a tak tylko marnym "królikiem doświadczonym" zostałem. Łatwo było ją oszukać, mając dziury w głowie. Wiesz jak to jest, pamiętasz. Na pewno. - zaczął przemawiać z lekkim półuśmiechem. 

- Prawda pamiętam, odzyska pamiętać przy klinicznej śmierci, która na pewno odbywa się teraz. Z kolejną dawką wilczego jadu, musimy ją odnaleźć kolo laboratorium Carter, prędzej! - złapał Cartera i biegł w stronę laboratorium

- Pewnie, uważaj nie zawsze kontroluje moc zapadania budynków. Z Tobą też mogę to zrobić. Rozumiesz - I pobiegł za nim, krok w krok

***

Lucas, spakował wszystkie swoje rzeczy z izby szpitalnej i poszedł powolnym krokiem do domu swojego, po drodze słuchał plotek jakie na dniach się dzieje. 

- Wreszcie do domu, skarbie? Do swojego tak ? - powiedziała mama do młodego syna

- Tak mamo, dalej już pójdę sam. Chce pomyśleć i przejść się na spacer. Zadzwonię na dniach. - powiedział do niej i znikł za pasami w osiedlu Beethovenowskim

- Ale synu..- dźwięk się urwał matki, który znikł kiedy wszedł w osiedle

Lucas przechodził przez osiedle, z daleka wydaje mu się, że widzi Doktora. Próbuje podbiec do niego, ale nikogo już nie zastał. 

- Przecież Doktor zginął przy eksperymencie, przypomniałem. To jest niemożliwe. Muszę to sprawdzić i wrócić do mojego własnego horroru. - powiedział Lucas do siebie i próbował zlokalizować drogę, aż zorientował się, że to droga do miejsca gdzie wszystko się zaczęło. Nie mógł zdecydować się, przecież chce... chcę by wszystko było proste. Jak zwykle nie jest nic.

 
 

wtorek, 30 sierpnia 2016

Rozdział 13

Alayna, odkąd uciekła ze szpitala miała biec do leśniczówki w skraju lasu, jednak jej nie znalazła. Odwracała się co jakiś czas za siebie, nikt za nią nie podążył. Tymczasowo była bezpieczna. Ochroniarz, który jej pomógł miała przeczucie iż wpakuje ją w niezłe tarapaty, ale uwierzyła mu. W oddali zauważa mniejsze laboratorium, gdzie były dawnych czasach bywały badania nad substancjami farmaceutycznymi oraz jakieś tajne projekty, które wiadomo była dla dyrektorów oraz inżynierów/doktorów.

- Powinno być opuszczone ten budynek, będzie dobre na kryjówkę. - powiedziała w duchu do siebie Alayne - czas nie będzie długo łaskawy, trzeba się ukryć i zastanowić co dalej robić.

Jak już byłam w otwartej przestrzeni coś mnie ukuło w plecy, nie zorientowałam się z niebezpieczeństwa, budynek był pod ochroną. 

W plecy dostałam strzałą z jakąś substancją. Strzała miała około 2.5 cala z podwójnie zaostrzonym klintem. Natychmiast zaczęłam upadać, nie było potrzeby wołać pomocy iż nikt mnie nie usłyszał, jednak kątem oka zauważyłam smukłą postać w oknie na parterze, wołał coś do mnie, ale nic nie zrozumiałam. 
Traciłam powoli zmysły oraz świadomość. Coś się we mnie budziło i wspomnienia z poprzedniego... tajnego eksperymentu "Gamma". 

***

 Lukas, ciągle się zastanawiał, że moc którą otrzymał nie może zawłaszczyć dla siebie. Pragnął odnaleźć resztę osób z eksperymentów, ale co on może, mając lat dwadzieścia.

- Doktorze, kiedy mój syn będzie mógł wyjść z szpitala ? - spytała się zatroskana matka Lukasa, chcąc jeszcze z nim porozmawiać na osobności

- W sumie możliwe wyjście będzie jutro po koniecznych badaniach kontrolnych. Spokojnie tylko badanie podstawowe. - powiedział lekarz z uśmiechem - a panią zapraszam do mojego gabinetu

- Dobrze doktorze, synku ja za niedługo przyjdę. Nie martw się dobrze, wszystko będzie dobrze. - powiedziała łagodnym głosem

- Super, muszę stąd wyjść bo oszaleje. Wiesz, że nie przepadam za szpitalami. A Ty idź, może coś ważnego. - powiedział i się położył i zagłębił się w myślach.

- Dobrze, idę. Odpoczywaj. - powiedziała matka, syna pocałowała w czoło i wyszła z izby szpitalnej

- Czas rozwiązać wszystkie sprawy i szukać odpowiedzi, ale do tego potrzebuje znaleźć tego ześwirowanego doktora, ale to jutro - powiedział w myślach Lucas i zasnął

 

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdział 12

Larkin po dłuższym oczekiwaniu na Doktora, co już nie wracał od godziny czasu postanowił działać w jak najszybszy sposób. Zaczął przygotowywać najważniejsze rzeczy, które będą mu potrzebne, jednak rzucało się coś w jego oczy, pewien notatnik podpisane "Laboratorium Beta i jego plany". Po zerknięciu na niego, musiał przyznać, że doktor wszystko sobie zaplanował. Co i w jakim miejscu ma być. Tylko jedna strona jest wyrwana z notatnika.

- Nawet jak się uwolnię to już będzie po mnie. Na zewnątrz metr od wyjścia są nasączone jadem wilczym linie, które ja za nic nie uniknę. Jestem na straconej pozycji. Nie podejmę tego ryzyka. - zaczął mówić do siebie oraz przemyślał każdą ewentualność swojego postępowania. Ku końcowi zdecydował, przeanalizować każdą kartkę wszystkich jego pamiętników, notatników i zapisków. Usłyszał za oknem jakieś kroki, dojrzał swoim wzrokiem Alayne, po opisie doktora, wiedział, że to ona. Tylko czemu .... tutaj jest.

***

-Lucas! - szepnęła matka do niego w szpitalu. Chłopak znajduje się od kilku miesięcy, niestety w śpiące. Nie wie dlaczego, co takiego ujrzał, że przeszedł w stan hibernacji. Mijały tygodnie a lekarze stracili nadzieje wraz z rodzicami by się obudził. Pewnego dnia...

- Tak ? Co się stało ? Gdzie ja jestem ? - wyszeptał Lucas, każdy był pod wielkim wrażeniem owej sytuacji. Nie mógł zachaczyć myśli o nic. Ciągle powtarzał jak z magnotofonu. Było to przerażające. Doktor Ignac, zdecydował o wstrzyknięciu leku uspokojącego, podziałało.

- Wszystko w porządku? - spytała się matka do syna

- Tak, już tak. Byłem w szoku. Tam... - urwał. - Nieważne, najważniejsze, że jestem już w domu i wszystko będzie już dobrze. Mam taką nadzieję.

Zaczęto robić mu wszystkie badania. Po przebudzeniu jego serce prawie nie jest wykrywalne a żyje. Trochę wycieńczony, ale żyje. Wszystkie jego rany zaczęły same się regenerować. 

- Lucas, wiesz co Ci się stało. Te wyniki są zaskakujące, obiecujemy nic Ci nie zrobimy, póki na to nie wrazisz zgody, dobrze ? - powiedział Ignac

- Ale... ja nic nie pamiętam. - skłamał, oczywiście, że pamiętał tamte dni, które były dla niego i ratunkiem i horrorem. Nie miał nigdy silnej odporności, jednak tego dnia ją otrzymał i ową ochronę przed wszystkim.

Zdecydował...

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział 11

Po wyjściu Doktor zabezpieczył drzwi laboratorium kodem sześciocyfrowym, którym była data jego ślubu i poszedł w długim płaszczu na miasto posłuchać wiadomości i plotek z laboratorium Alfa. Droga między laboratorium a miastem liczyła jakieś 5 km, więc była do przejścia. Nie brał samochodu, poszedł na piechotę, po 30 minutach już był w mieście. Poszedł do pobliskiej kawiarni, zamówił kawę Latte oraz gazetę lokalną i słuchał rozmów dookoła.

W gazecie nic ciekawego nie było. Informacje o wybuchu laboratorium były skrajne, wiadomo, że dziennikarz nie był doinformowany, ale zainteresował mnie inny artykuł, z szpitala.

"W niewiadomo w jakich okolicznościach zapadł się o jedno piętro lokalny szpital im. Joahima. Czy to kolejny nieszczęśliwy wypadek czy seria katastrofy, która zapoczątkował wybuch w laboratorium. Zanim zapadło się piętro, zaczęły się poszukiwania inżynier Alayne, specjalizowała się biochemią. Jak doszło do nas podobno uciekła przez okno w toalecie. Doktor James i jego ekipa poszukuje ją. " 

Przestał czytać artykuł. James, niegdyś mój asystent a teraz poważany naukowiec szuka Alayne. Jednak coś się wydarzyło dawniej, jak odbył się ten wypadek. Ona nie uodporniła się na wilczy jad ona, zyskała siłę odpowiednią do skoków. A czy coś więcej ma, dowiem się jak do mnie przyjdzie.

- Proszę oto Pana kawa, mam nadzieję, że będzie Panu smakowała. - powiedziała kelnerka i poszła do kolejnego stolika

- Dzięku... - zauważył Cartera i jego gniewny wzrok idący w kierunku małego budynku na przeciwko. Zapewne coś się szykuje. Zespół szóstki, który robił eksperymenty pięć lat temu zbiera się a to jeśli zjednoczą siły będzie bliskie do katastorofy. Dość wypiłem, czas ruszyć do laboratorium.

****

A tymczasem Larkin...

niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział 10

Obydwaj pobiegli szybko do szpitala, nie zwracając już głową rozmową. Chcieli wszystko rozwiązać jak najszybciej się dało.

- Już jesteśmy! Co się stało? Czemu Alayna uciekła, przecież nic jej nie chcieliśmy zrobić ? - podnoszącym głosem mówił do jej ochroniarzy James

- Nic nie wiemy, chciała do toalety, ale tam uderzyła mojego partnera, wyskoczyła przez okno i uciekła. - powiedział jeden z ochroniarzy

- Przez okno ? Z drugiego piętra ? Przecież to nie realna, że miała tyle siły by wyskoczyć i nic sobie nie zrobić! Nikt jej nie pomógł ? - nadal mówił James

- James, przecież widzieliśmy jak ona uciekała o własnych siłach, nikt nie mógł jej pomóc. Ciekawe, gdzie ona uciekła. Miejmy nadzieję, że ją znajdziemy zanim ktoś inny ją znajdzie i zrobi jej krzywdę. - powiedział James i poszedł w kierunku biura ochroniarzy, wyjaśnić szczegóły ekipy ratunkowej

***

Nie znajdziesz jej, bo będzie za późno. - w myślach mówił sam do siebie Carter - Ona pakuje się w większą pułapkę. Właśnie biegnie do Doktora, który zrobi co musi i jeszcze ulepszy jej pamięć.

- Carter, nie wiesz gdzie mogła uciec. Przecież się znaliście i pomagaliście sobie. Zawsze byliście razem, oprócz incydentu z wybuchem laboratorium, gdzie byliście i uszkodziło Ci rdzeń, ale Ci nic nie jest - koontynuuował John

- John, nie wiem nic. Ale widać, że myśli nadal o sobie. Pewnie ją już nie znajdziemy. - powiedział Carter do Johna i wstał, wyszedł do pokoju ochroniarzy. - Jak nie mam co robić pójdę do domu, odpocznę, nadal głowa mnie boli. - powiedział Carter do Jamesa i zobaczył skinienie głowy i wyszedł.

Głupcy, już ja Was "uratuje" od Waszego nędznego życie. Ledwo co wyszedł, powoli zapadał się szpital o jedno piętro. Wiadomo teraz, że coś się szykuje i Alayna i Carter jest tego częścią.