10 listopada 2016

Jedna impreza.

Wrzesień. Początek szkoły... Dla wielu to nowe znajomości, nowa przygoda i wiele wspaniałych chwil.  Nowe otoczenie może wpływać na nas w dobry sposób lub wręcz przeciwnie... Może nas sprowadzić na złą ścieżkę. 
Nowa klasa, nowe znajomości. Pierwsza klasa technikum. Poznajcie Diego!  Stereotypowy dres, wysoki, umięśniony i martwi się o problemy każdego człowieka w ''jego'' dzielnicy. W tym roku dotarła do tej klasy mała szara myszka jak to zawsze bywa w nowej szkole. Sandy nosiła zwykle szare, czarne lub mało odważne kolory za dużych bluz. Jak na swój wiek była bardzo niska i szczupła. Znajdujemy również tutaj Charlesa. Typ bardziej kujona. Cóż tu opisywać... Lubił się uczyć. Duże okulary, koszula i pulower to jego najlepsza stylówka. Matthew miał za to problemy z nadpobudliwością seksualną. Owszem był przystojny i w tak młodym wieku zwabiał do siebie dużo starsze kobiety poznane w klubach na jedną noc.
Na lekcji matematyki profesor zrobił uczniom test sprawdzający na jakim poziomie wiedzy wyszli z gimnazjum. Charles oczywiście wszystkie odpowiedzi poprawne. Sandy miała lekkie problemy ale też nie wyszło jej najgorzej. Diego i Matthew mieli ogromne problemy z napisaniem czegokolwiek. Po wyjściu z sali zaczęła się pogadanka o teście. Nic szczególnego w tym dniu już się nie wydarzyło. Lekcje jak lekcje.
Następnego dnia okazało się, że jedna z dziewczyn ma niedługo urodziny i chce zrobić domówkę dla uczniów z jej klasy. Takie spotkanie integracyjne. Wszyscy się zgodzili. No dobra... Prawie wszyscy. Wahał się tylko klasowy kujon. Powiedział, że może przyjdzie jeśli jego nadopiekuńczy rodzice go wypuszczą z domu.
Po przyjściu do domu zaczął pytać, a wręcz błagać rodziców alby pozwolili mu iść z nowymi kolegami ze szkoły. Mama od razu zaczęła wypytywać o to czy będą tam jacyś opiekuni i czy będzie alkohol. Chłopak powiedział wszystko co mogło mu się wydawać odpowiednią odpowiedzią dla nadopiekuńczej matki - ''Tak mamo, będą tam rodzice tej dziewczyny. Mamo! Wiesz, że jesteśmy za młodzi na alkohol i uprzedzam twoje pytanie. Narkotyków i innych używek też nie będzie'' - mówił.
Rodzice się zgodzili, lecz miał wrócić przed 23, żeby nie musieli się o niego martwić.
Wreszcie sobota! Dzień domówki... To znaczy ''spotkania integracyjnego''. Matthew oczywiście czuł się jak (przysłowiowy) młody Bóg. Wypachnił się perfumami i mógł ruszać na imprezę wyrywać ładne panienki z klasy. Diego też nie musiał dużo robić przed spotkaniem. Założył lepsze dresiki i złoty łańcuch na szyję. Charles o dziwo ubrał się jak normalny w jego wieku chłopak (fajny T-shirt i jeansy) i był gotowy do wyjścia. Sandy chciała zaskoczyć wszystkich i z szarej myszki zrobiła z siebie seks-bombę.    
Na imprezie było sporo osób. Klasa liczyła 18 osób a tam było grubo ponad 30. Przyszli ludzie zaproszeni i też ci, których przyprowadzili ze sobą. 16-letni dres nie lubił za bardzo tłumów, więc siadł sobie w kącie z browarkiem w ręku i gapił się na tyłki dziewczyn. Nasz lowelas zaczął podrywać wszystkie panienki odkąd tylko wszedł do mieszkania jubilatki. Kujon zaś nie wiedział co ze sobą zrobić, ponieważ po raz pierwszy ktoś go zaprosił na taką potańcówkę. Jakaś dziewczyna się nad nim zlitowała i zaprosiła go do tańca. Nagle ktoś wyłączył muzykę i wszyscy zaczęli się patrzeć na wejście, w którym stała piękna dziewczyna. Speszona powiedziała ciche ''cześć'' i wyszła. Matthew pobiegł za nią, a wszyscy wrócili do zabawy. Siedziała na murku przed domem. Jej czerwona, dopasowana sukienka podkreślała jej zgrabną figurę. Macho dumnym krokiem podszedł do ślicznotki. ''Co się stało piękna istoto zesłana mi z niebios'' - zaczął bajerować. Zaskoczona tym, że kolega z klasy nie jej poznał zaczęła z nim flirtować jak tylko najlepiej potrafiła. W podrywaczu aż się gotowało z podniecenia przy rozmowie z Sandy. Po długiej acz rozpalającej rozmowie wrócili razem do domu. Po wypiciu paru drinków, mimo tego, że dziewczyna wcześniej nigdy nie piła alkoholu, poszli zatańczyć. Zobaczywszy to Diego podszedł do roztańczonej pary. ''Eeee... Ziomek! Dobra loszka. Teraz ja ją biere w balety.'' - stwierdził. ''Teraz ja tańczę z nią tańczę. Odwal się koleś!'' - odparł kochaś. Zmieszana dziewczyna oddaliła się na bezpieczną odległość. Wszczęła się bójka między dwójką. Charles podszedł do podpitej dziewczyny, żeby ją zabrać z miejsca jadki. 
 Podeszli razem do baru i dziewczyna zaczęła namawiać kolegę do napicia się alkoholu. Mimo, iż próbował odmówić to dziewczyna wręcz wetknęła mu butelkę do ust. Zmuszony był do wypicia. Chłopak się rozkręcił i zaczęli sobie powoli sączyć drinki. Dziewczyna ledwo stała już na nogach.
Diego ze złamanym nosem i śliwą pod okiem postanowił wrócić do domu. Matthew z krwią w ustach postanowił poszukać swojej pięknej królewny. Gdy ją znalazł kujonek przeżywał swój pierwszy pocałunek w życiu, a ona sama nie wydawała się już być tą śliczną dziewczyną, którą poznał. Zmył jej się z twarzy prawie cały makijaż i wreszcie zobaczył, że cały czas bajerował Sandy... Przeciętną dziewczynę, która nie była zbyt urodziwa. Strasznie się zmieszał i poszedł tańczyć.
4 rano. Niedziela. Wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów, ponieważ zaczynało się już robić widno. Solenizantka dnia poprzedniego chciała obudzić zalanego w trupa kujona śpiącego na podłodze przy kanapie. Matthew miał już wychodzić, gdy znalazł zapłakaną Sandy. Chciał do niej podejść i spytać co się stało, ale przeszkodziła mu jubilatka. Poprosiła go o pomoc z obudzeniu Charlesa. Podniósł go i zaczął krzyczeć ''Pobudka śpiąca królewno! Kogut już zapiał!''. Wystraszony chłopak obudził się i nie wiedział co się dzieje... Spojrzał na zegarek i wybiegł do domu. Casanova wreszcie mógł porozmawiać z Sandy, lecz jej już nie było. 
W niedziele wszyscy leczyli kaca, a biedny omnibus musiał udawać na obiedzie przed rodziną, że wczoraj nic nie wypił, a nie wrócił na czas do domu, ponieważ zasnął podczas grania w monopoly. O dziwo rodzice uwierzyli. Nikt nie mógł się skontaktować z Sandy. A to dziwne, bo była typem no-life'a, czyli 24/7 z przyklejonym telefonem do rąk.
Poniedziałek. Wszyscy wrócili do szkoły i opowiadali sobie przeżycia z sobotniej nocy. W kącie korytarza stała Sandy w swojej ulubionej szarek bluzie. Nikt się nią nie zainteresował oprócz Matthew. Podszedł do niej by zapytać dlaczego płakała po imprezie. ''Płakałam, ponieważ chciałam być tego wieczoru inna niż zwykle..'' ''Przecież byłaś cudowna!'' - przerwał jej chłopak. ''... Chciałam być wyjątkowa i znaleźć miłego chłopaka, który mnie pokocha, lecz zrobiłam duży błąd, bo postawiłam na swój wygląd, a nie pokazałam tego jaka jestem w środku... Upiłam się i zrobiłam sobie straszną wiochę''. - dokończyła. ''Słuchaj piękna. Może i jestem podrywaczem, ale zabolało mnie to jak widziałem, że całujesz się z tym nerdem''. Zaskoczona spojrzała w stronę Charlesa. '' To przez ten alkohol. Jest fajny i można z nim pogadać, ale poza książkami to on świata chyba nie widzi'' - dodała. Chłopak odwrócił jej głowę w swoją stronę i jego spojrzenie mówiło tylko jedno ''Chyba się zakochałem''. Przytuliła się do niego i zobaczyła poobijanego Diego. Dres spojrzał na nich, parsknął coś pod nosem i poszedł dalej. 
Po skończeniu nauki w technikum:
Sandy i Matthew są razem. Chłopak teraz nawet nie zwraca uwagi na dziewczyny wokoło niego, bo liczy się tylko ta jedna z cudownym środkiem. Charles poszedł na studia medyczne i teraz wie, że alkohol nie wpływa na niego zbyt dobrze, choć miło wspomina swoje przeżycia z tamtej nocy. A za to u Diego się nie dużo zmieniło. Dalej wdaje się w bójki z kolesiami na imprezach i dalej siedzi w technikum.

 Koniec

 
 
 

15 czerwca 2016

Pickled cucumber

Historia ta opowiada o małej dziewczynce, która mieszkała u swoich dziadków w Austrii. Dom był w lesie u podnóża gór, więc dziadek zrobił wnuczce na pobliskim drzewie domek, ponieważ dziewczynka wolała bawić się samotnie niżeli z córką sąsiadki. Jeśli o sąsiadce mowa... Miała bardzo duży nos, co wyróżniało ją z tłumu kiedy przechadzała się po mieście. 
Sally miała 2 latka kiedy opuścili ją rodzice, więc została zaadoptowana przez dziadków, którzy byli bardzo miłymi ludźmi. Jej piesek Andre towarzyszył jej we wszelakich zabawach. Długowłosy owczarek niemiecki to idealny przyjaciel dla dziewczynki, która nie lubiła za bardzo bawić się z innymi dziećmi prezent - Tak przynajmniej twierdziła babcia.
Pewnego razu dziewczynka bawiąc się ze swoim najlepszym przyjacielem Andre przez przypadek weszła na plac wielkonosej sąsiadki. Sally i starsza pani bardzo się nie lubiły. Sąsiadka akurat malowała pokój swojej córeczki. Kiedy wychyliła się by zobaczyć kto tak hałasuje u niej na podwórku, dziewczynka z psem przebiegali pod oknem. W tym właśnie momencie puszka z farbą wywaliła się na psa. Następnie Andre i jego pani uciekli do domku na drzewie.Sally wykąpała pieska, lecz nie dało się zmyć farby całkowicie. Po męczącej przygodzie z sąsiadką dziewczynka położyła się spać.
Następnego dnia pies miał bardziej intensywny zielony kolor niż dzień wcześniej. Smutna dziewczynka zeszła na śniadanie na parter. Dziadek spojrzał na psa i już wiedział dlaczego dziewczynka jest taka smutna... Wspólnie usiedli do śniadania. Po śniadaniu zaczęła się debata co babcia ma zrobić na obiad. Demokratycznie padł wybór na smażoną pierś z kurczaka, ogórki kiszone i frytki. 
Sally poszła do siebie do pokoju, by się przebrać, ponieważ na dworze padał deszcz, a chciała iść pójść z babcią do miasta.
W mieście było zwyczajnie. Babcia z wnuczką kupiły składniki na obiad i wróciły do domu autobusem.
Po powrocie do domu babcia zaczęła robić obiad. Głodna dziewczynka podkradła babci ogórka kiszonego i uciekła do domku na drzewie. Mała pałaszowała ogórka aż jej się uszy trzęsły! Po zjedzeniu chciała wyjść z domku, lecz przy wyjściu straciła przytomność.
Znalazła się w magicznej krainie wraz ze swoim ''zielonym psem''. Była tam również sąsiadka i dziadkowie. W tej krainie babcia była na nią potwornie wściekła o skradzionego ogórka, a sąsiadka była dla niej niezwykle miła. Wędrowała chwilę po znajomej okolicy do czasu kiedy usłyszała głos babci ''Sally! Kurczak gotowy!'' Dziewczynka się wystraszyła i zniknęła przedziwna kraina. Okazało się, że dziewczynka miała uczulenie na ogórki. Pies zaprowadził babcię pod domek, gdzie leżała nieprzytomna Sally. 
Mała obudziła się w szpitalu. Wszędzie pełno pielęgniarek. Nie wiedziała dlaczego jest w tym miejscu. Co dziwne przy jej łóżku leżał jej ukochany piesek, który obserwował ją z posadzki. ''Przecież nie wolno wpuszczać zwierząt do szpitala'' - pomyślała. Po chwili zjawiła się babcia z ubraniami dziewczynki. ''Chodź Sally. Jedziemy do domku'' - powiedziała babcia. Mała grzecznie wstała z łóżka, ubrała się i wyszła. ''Babciu! Długo spałam?'' - spytała. Babcia popatrzyła na wnuczkę ze zdziwioną miną i pokazała jej kalendarz. Ku zdziwieniu dziewczynki minęły dokładnie 2 miesiące od pechowego dnia zjedzenia ogórka.
Zawsze warto sprawdzać czy nie ma się uczulenia zanim się coś zje... Sally była szczęśliwym dzieckiem, które nie wiedziało o swoim problemie. Niestety są też inne przypadki, które nie miały tyle szczęścia, więc zawsze warto sprawdzić! 


25 lutego 2016

Niespodziewane [cz.II]

Rozgwieżdżone niebo oświetlało twarze Emmy i Jeffreya. Siedzieli w milczeniu i patrzyli na namiot, który trząsł się jak opętany. W pewnej chwili odezwała się w chłopaku dziwna chęć na pocałowanie Emmy. Przybliżył się troszkę do dziewczyny i dźwignął jej zasmuconą twarz, by spojrzeć jej w oczy. ''-Co ty wyprawiasz?'' - Spytała przestraszona dotykiem Jeffa dziewczyna. Speszony zabrał ręce i popatrzył w na namiot wcześniej kochającej się pary. Po chwili złapał ją za rękę i pociągnął za sobą w przeciwnym kierunku niż patrzył. ''-O co chodzi? Co się dzieje? Gdzie mnie ciągniesz?'' - Zasypywała go pytaniami. Jeffrey się zatrzymał i jej oczom ukazał się bardzo blady, przerażony chłopak z przekrwionymi oczami. 'Bełkotał coś pod nosem. Emma się wystraszyła i wyrwała się chłopakowi. Kiedy poczuł, że nie ma jej ręki w swojej dłoni obrócił się i zaczął krzyczeć. ''-Jeffrey! Co się z Tobą dzieje?'' - Z płaczem w głosie powiedziała. Chłopak przetarł oczy i podszedł do dziewczyny. ''-Kurwa... Przepraszam. Nie wiem co mi odwaliło. Wybacz mi. Wróćmy do namiotu.'' Zaniepokojona dziewczyna dla swojego bezpieczeństwa spytała czy na pewno jest z nim wszystko w porządku na co odpowiedział, że już tak, więc poszli w stronę obozowiska. Przez całą drogę nie odzywali się do siebie.
Kiedy byli już na miejscu był już ranek i im oczom ukazała się totalna masakra. Wszystko było poprzewracane, a wszędzie leżały strzępy mięsa i ubrań. ''-Co tu się do cholery stało?!'' - krzyknęła ze łzami Emma. Z jednego z namiotów wypełznął zakrwawiony Malcolm, który zawołał ich skinieniem palca. Przestraszeni szybko podbiegli do kolegi. Szepnął, że to sprawka Magie i Carla. Zdyszana para popatrzyła na Malcolma z niedowierzaniem. ''-Malcolm skup się! Gdzie oni są? Gdzie reszta ekipy? Co tu się wydarzyło?'' - spytał zaniepokojony Jeffrey. ''-To była ich sprawka. Uciekli zanim zaczęła się rzeźnia. Nikt poza mną nie ocalał! Tu byli dzii....'' Świadek nie dokończył... Wykrwawił się.
Nagle ''satanistyczny chłopak'' wykrzyknął coś szybko i niezrozumiale. Złapał Emmę za rękę i poszli do ich rozszarpanego namiotu. Ubrali się w nienaruszone ciuchy, a Jeff zaczął szukać czegoś w swojej torbie. Rzucił w stronę dziewczyny nóż składany ''-Łap. Może nam się przydać.'' - i szukał czegoś dalej. Nagle usłyszeli strzał i po tym coś upadło z dość niewielkiej wysokości. spojrzeli przez dziurę w namiocie by się zorientować co się właśnie wydarzyło. Spostrzegli Carla ze strzelbą z rękach. Na ziemi leżała jego dziewczyna. ''- Dzięki za dobry seks suczko. Żegnaj!'' - Powiedział i odszedł od ciała Magie. ''Jak ja mogłam się zakochać w takim skurwielu?!'' - szepnęła Emma. Z politowaniem popatrzył na nią Jeffrey i przytulił ''-Nie myśl o tym teraz. Musimy uciekać od tego psychola!'' - Powiedział ubrany na czarno chłopak. 
Zaczęli po cichu wymykać się z obozowiska grozy. Niestety Emma nadepnęła na patyk. Usłyszeli szum i sparaliżował ich strach. Dziewczyna powiedziała: ''-Jeff! To chyba dziki!.'' Pech chciał, że wysłowiła się trochę za głośno... Szelest i tupot racic był coraz bliżej pary. Na twarzy chłopaka widać było pot, a w oczach po raz pierwszy Emma zobaczyła przerażenie. Objął ją mocno i schylili się. Usłyszeli głośny strzał. Po paru minutach szelest ustał. 17-latka popatrzyła na kolegę i z przerażeniem próbowała krzyknąć. Jeffrey zasłonił jej usta. Znów miał przekrwione oczy. Lecz nie tylko białka miał pełne krwi. Miał draśnięty kulą tors przy żebrach. Chłopak próbował jeszcze wstać, więc podparł się o koleżankę. Kiedy już stał na nogach podniosła się dziewczyna. Starała się go utrzymać, lecz było to bardzo trudne, ponieważ nie był on taki lekki na jakiego się wydawał. Przeszli pareset metrów i zobaczyli strumień. ''-Chodź. Przemyjemy Ci tę ranę.'' - Powiedziała zdyszana. Jeff się zgodził. Był wykończony. Kiedy usiadł na lekko pochylonym zboczu stracił przytomność. Zaniepokojona dziewczyna nie mogła wezwać pomocy... W końcu byli w środku lasu i nie było tam nikogo poza sadystą z pistoletem i masą dzikich zwierząt! Postanowiła polać go lodowatą wodą ze strumyka. Chłopak się ocknął i wybełkotał: ''-Popatrz ile razem przeszliśmy...'' Zdziwiona kobieta ledwo co go zrozumiała i nie wiedziała o co mu chodzi. ''-Jeffrey! Co ty mówisz?'' - zapytała. ''-Kocham Cię Myszko.'' - Wybełkotał chłopak. Usiadła przy nim i mocno go przytuliła, a on obiął ją ręką. Byli w tej pozycji dłuższą chwilę.
Z transu wybudziło ich przejeżdżające nieopodal auto. Zerwali się na równe nogi. ''-Tam musi być jakaś droga!'' - powiedzieli oboje w jednym czasie i w dość żółwim tempie ze względu na chłopaka ruszyli w stronę, z której usłyszeli samochód. Zaczęło się ściemniać, kiedy dotarli do drogi. Byli niedaleko osiedla, na którym, jak się okazało, oboje mieszkali. Od razu popędzili w stronę ludzi. Umówili się, że rano spotkają się przy placu zabaw nieopodal osiedla. Po przyjściu do domu chłopak owiną ranę ręcznikiem. Oboje padli ze zmęczenia w swoich łóżkach nie mówiąc nikomu o tym co się działo podczas wypadu za miasto. Następnego dnia wstali bardzo wcześnie zanim wszyscy się obudzą. Chłopak przyszedł nieco wcześniej i poszedł w stronę mieszkania dziewczyny. Po chwili się spotkali i czym prędzej poszli na komisariat powiedzieć o grasującym, niebezpiecznym typie z bronią. 
Na komendzie nikt nie chciał uwierzyć nastolatką, lecz oni się zarzekali, że to wszystko prawda. Po długich wyjaśnieniach został wysłany patrol w miejsce wskazane przez młodych. Pan komendant widząc stan 18-latka od razu wysłał go do szpitala. Grzecznie posłuchał starszego pana, bo sam już nie wytrzymywał z bólu. Podwieźli ich na miejsce funkcjonariusze radiowozem, a z racji tego chłopak został błyskawicznie obsłużony. Kiedy już mieli wychodzić zadzwonił telefon w recepcji. Pielęgniarka zawołała ich jeszcze na chwilkę. Dzwonił komendant, że mają kilku łobuzów, którzy byli na miejscu zbrodni. Spytał czy mogli by wskazać winnego. Zgodzili się. Mieli czekać w szpitalu na transport do budynku Policji. Gdy byli już na miejscu okazało się, że nie ma wśród tych mężczyzn Carla. Musieli jednak poczekać na rozwinięcie śledztwa...
Do dziś nie wiadomo gdzie przebywa i co robi sprawca zabójstwa. 
W tym czasie Jeffrey i Emma zdążyli się już zaręczyć. Nie byli już prześladowani w szkole... Uznawano ich za bohaterów, choć sami twierdzili, że nic nie zrobili. Większość osób była zaskoczona, że tylko im udało się przetrwać tę masakrę.
Niestety chłopak po pół roku zmarł przez wylew. Dziewczyna nie mogła się z tym pogodzić i z natłokiem myśli o katastrofie w lesie doznała zaburzeń psychicznych i musiała zostać w zakładzie psychiatrycznym.
                                                     KONIEC


14 stycznia 2016

Niespodziewane [cz.I]

Magie i Carl byli parą od ponad roku. Ona: śliczna cheerleaderka, czarnoskóra, 18-letnia dziewczyna, a on: 19-letni szkolny bad-boy z latynoskim odcieniem skóry. Para miała genialny pomysł na spędzenie pierwszego weekendu wakacji. Mianowicie chcieli urządzić biwak dla wybranych osób ze szkoły. Losowali osoby i zapraszali ich osobiście. Każdy myślał, że to żart, ale postanowili przyjść. Zaproszonych zostało 8 osób z całego liceum plus dwójka organizatorów imprezy. Para miała nadzieję na ośmieszenie i robienie sobie żartów w czasie ogniska z zaproszonych losowo osób.
W ''wybrankach'' był Jeffrey. Chłopak z klasy Magie o nieskazitelnej cerze, lecz nie zbyt lubiany przez rówieśników. Chodził zawsze ubrany na czarno i w glanach, z nieśmiertelnikiem i dużym srebrnym pentagramem na szyi. Mówili, że jest dziwny i pewnie wyznaje szatana, lecz on się tym nie przejmował... Zakładał słuchawki na uszy i ignorował obelgi. Obiekt żartów miał jednak uczucia, które bardzo rzadko okazywał, a w szczególności jedno: był bardzo zakochany w hippisowskiej cheerleaderce Magie.
Zaproszona została również Emma, która była szarą myszką uważaną za kujona... 17-letnia dziewczyna była najmłodszą osobą z całej grupy ''wybrańców''. Nosiła duże okulary i za duże swetry, które dostała od babci. Cóż może być lepszego niż ogromny, przewiewny sweter ręcznie robiony przez ukochaną babcie? Jako, że była nie zbyt lubiana w szkole to też nikt jej nie słuchał, gdy coś mówiła... A chciałaby ogłosić całej szkole, że zakochała się w 2 lata starszym chłopaku, który miał śliczną dziewczynę. Zgadniecie o kogo chodzi?
Gdy wszyscy zebrali się pod lasem, skąd mieli iść na polanę okazało się, że jest tylko 5 namiotów, więc musieli spać parami. Wszyscy szybko dobrali się w pary poza dwoma od rzutkami: Jeffreyem i Emmą, więc byli razem w namiocie.
''-No cóż - Powiedział Jeff - Chyba zostaliśmy sobie pisani.'' Speszona Emma lekko się uśmiechnęła i poszli za grupą.
Kiedy już rozbili namioty, robiło się ciemno i zimno. Malcolm - jeden z przystojniejszych chłopców, zaczął się brać za rozpalanie ogniska, a Rose i Nancy zabrały się do szykowania kiełbasek i pianek do pieczenia. Jeffrey miał iść nad pobliski strumyk po wodę. Ten niezbyt śmiały chłopak zaproponował szarej myszce, aby szła z nim, lecz nie chciał się przyznać, iż trochę się boi chodzić sam po ciemku. Dziewczyna niechętnie poszła z dziwnym kolegą. Po drodze Jeff chciał zagaić jakiś temat do rozmowy, ale Emma albo się dziwnie uśmiechała albo milczała jak grób. ''-Ehhh... - westchnął - jakaś mało rozmowna jesteś. I jak ja mam z tobą spać w jednym namiocie przez 3 dni?'' [Po chwili ciszy...] ''-Ze mną jest ciężko nawiązać kontakt, ale skoro tak bardzo Ci na tym zależy to możemy się poznać. - Ku zdziwieniu chłopaka odpowiedziała i dodała - Jestem Emma i nikt mnie nie lubi, a ty co mi powiesz o sobie?'' ''- Jestem Jeff, ale możesz mówić na mnie jak wszyscy, czyli dziwny satanista''. - uśmiechnął się do dziewczyny, która odwzajemniła uśmiech. Dotarli na miejsce, po czym nabrali wody, a gdy wracali było już kompletnie ciemno i cholernie zimno. Emma aż się trzęsła. Jeff zaproponował jej swoją kurtkę, która była ze skóry i cała w ćwiekach, ale odmówiła. Wreszcie dotarli do obozowiska. Wszyscy razem zaczęli jeść i po skończonym posiłku wszyscy byli wymęczeni wędrówką na polankę, więc rozeszli się do namiotów, lecz wcześniej zaplanowali następny dzień.
W namiocie Magie i Carla było gorąco. Upalona trawką para buszowała po całym namiocie. Za to u Emmy i Jeffreya było strasznie nudno i rozmowa się nie kleiła. W pewnym momencie wyszła przed namiot opatulona kocem. Nie wracała już od 15 minut. Zaniepokojony chłopak wyszedł jej poszukać. Nie szukał długo. Była zaraz przed namiotem i wpatrywała się w ruszający się namiot baraszkującej pary. Zadziwiony ''satanista'' usiadł koło niej w samych bokserkach i spytał co się stało. Opowiedziała mu historię jak zauroczyła się w Carlu, ale teraz zauważyła, że to zwykły ćpun i dupek. Po jej opowieści Jeff wyjął papierosa i chciał poczęstować dziewczynę. Z chęcią wzięła. ''- Emma?! Ty palisz?! Nie spodziewał bym się tego po tobie... - Powiedział'' ona odpowiedziała ''-Widzisz... Ja bym się nie spodziewała, że z Ciebie taki miły chłopak, z którym można pogadać.'' Po chwili ciszy spytała, czy on jest zakochany. ''-Moja miłość właśnie się pieprzy z twoją''. - odparł. Dziewczyna posmutniała i powiedziała tylko jedno. I to bardzo cicho ''szkoda, żebyś się marnował...''
Koniec części pierwszej. C.D.N.
 

16 października 2015

Lustro.

Emily to 12 letnia dziewczynka, która miała bardzo bogatych rodziców. Była lubiana w szkole i wszystko u niej było w porządku. Od pewnego czasu miała koszmary w snach. Nie takie zwykłe koszmary, w których występowały jakieś przerażające stwory... W jej snach było tylko lustro w pustym pokoju.
Dziewczynka wraz z rodziną miała jechać do babci na wieś. 12-latka miała zostać u babci na weekend. Bardzo się z tego powodu cieszyła, ponieważ strasznie lubiła przebywać z kobietą. Kiedy dojechali na miejsce babcia ugościła ich przepysznym obiadem. Młoda musiała skorzystać z toalety, więc wyszła z małego pokoju pełnego ludzi. Przechodząc korytarzem spostrzegła kątem oka przez uchylone drzwi, że jeden z pokojów jest pusty. Postanowiła zajrzeć do tego pokoju i zamarła w bezruchu. Stało tam lustro z jej koszmarów. Tylko to lustro i nic więcej. Była przerażony i jak szybko weszła do pokoju tak szybko wyszła. Wróciła do pokoju, w którym była zebrana rodzina.
Gdy jej rodzice pojechali, babcia zaścielała wnuczce łóżko i powiedziała, że zaraz będzie szykować kolację, ale w między czasie ma iść do dziadka pomóc mu przy dojeniu kóz. Dziewczynka grzecznie poszła. Podczas dojenia nieustannie wypytywała dziadka o pokój z lustrem, lecz ten nic nie mówił. Zaniepokojona dokończyła doić kozę i poszła do domu zanieść mleko. Ucieszona z pomocnej wnuczki babcia poszła robić kolację. W tym czasie nasza bohaterka pobiegła do pokoju z tajemniczym lustrem.
 Podeszła z niepewnością do jedynego przedmiotu w pokoju. Przejrzała się w nim i nie było tam nic dziwnego. Obeszła całe lustro dookoła i spojrzała w nie jeszcze raz. Z niedowierzaniem patrzyła w głębię przedmiotu. W odbiciu był pięknie pomalowany pokój i cudowne stare meble. Obejrzała się za siebie, lecz za nią nic nie było. Postanowiła dotknąć lustra, bo być może to nie lustro, a obraz. Wyciągnęła do niego prawą rękę. Poczuła chłodny wiatr na skórze. Gdy wreszcie dotknęła szyby okazało się, że jej tam wcale nie ma. Po drugiej stronie lustra Pojawiła się mała dziewczynka o prześlicznych czarnych włosach i przepaską na obu oczach. Zaprosiła ona Emlily na herbatę. Ochoczo się zgodziła i weszła do lustra.
Czarno-włosa dziewczynka okazała się nie być taka miła. Zdjęła przepaskę i oczom Emily ukazały się przekrwione ślepia bez tęczówek i źrenic. Dziecko zaczęło krzyczeć. Bohaterka chciała uciekać, lecz '' przejście '' było zamknięte. Horror 12-letniej dziewczynki dopiero się zaczynał. Zaczęła uciekać, lecz zmora biegła za nią cały czas krzycząc piskliwym głosem dziecka. Dziewczynka się schowała w starej szafie i zamknęła drzwi. Po pewnej chwili usłyszała głośny płacz. Nie wiedziała co się stało, ale wolała nie wychodzić. Niedługo po tym jak ustał płacz było słychać jakby ktoś się modlił.
Postanowiła wyjść z ukrycia i zobaczyć co się dzieje. Emily zaczęła iść za dźwiękami modłów. To był jej największy błąd. Nie były to modlitwy, a nawoływanie szatana przez czarno-włosom dziewczynką, a właściwie to demona z obleśnym, długim językiem. Na podłodze był namalowany pentagram, a dookoła niego porozstawiane zapalone świece. Demon złapał 12-latkę i przywiązał do podłogi. Zaczął mówić coś po łacinie, lecz dziewczynka nic nie rozumiała. Biedna zdołała się uwolnić, lecz wypadł jej telefon. Włączyła się piosenka Justina Biebera ''Baby''. Demoniczna postać wystraszyła się i zaczęła wyć. Po 30 sekundach zaczęła się topić i skwierczeć. Po minucie nie było już ani śladu po demonie. Dziewczynka znalazła wyjście z tego przerażającego miejsca i uciekła.
Kiedy wydostała się poszła do babci i chciała jej to wszystko opowiedzieć. Zanim otworzyła usta spojrzała na zegarek. Okazało się, że upłynęła zaledwie chwila, a jej przecież nie było pół nocy! Postanowiła zachować tę straszną przygodę dla siebie. 
Reszta pobytu u babci minęła bez problemów. Zanim wróciła do domu poszła jeszcze raz do tego pustego pokoju. Okazał być się pomalowany i umeblowany tak samo jak po drugiej stronie lustra parę dni wcześniej. Przeraziła się.
Po powrocie do domu już nie miała tego koszmaru z pustym pokojem i lustrem. Spała spokojnie, ale nadal bała się podejść do lustra u babci.
Koniec.


P.S. Piosenki J.Biebera są gorsze od wody święconej...
 

24 września 2015

Prawdziwa historia.

Był pewien chłopak, a imię jego to Piotrek. Ten dość zabawny i uroczy chłopak skrywał sekret, o którym wiedzieli tylko nieliczni... Miał grupkę kolegów o ile kolegami można było ich nazwać. Żartowali z niego i jego wyglądu, lecz on się tym nie martwił i przyjmował to na luzie
Piotr poszedł po wakacjach do technikum. ''Nowa szkoła, nowe znajomości. Super'' - pomyślał. Tam poznał dziewczynę dość specyficzną, bo wyglądała inaczej niż wszystkie, które do tej pory poznał. Miała dobre poczucie humoru i od razu się zakumplowali. Nie wiele po tym jak się zaprzyjaźnili postanowił wyznać jej swoją historię, a zarazem wielką tajemnicę. Ponieważ zawsze był uśmiechnięty, nikt nie podejrzewał co się tak naprawdę dzieje u niego w domu...
Rodzice mówili mu, że tylko im sprawia kłopoty, a na domiar złego straszyli go, iż oddadzą go do ośrodka... Codziennie ''zakładał szczęśliwą maskę'' na twarz i wychodził na miasto. Pewnego razu spotkał grupkę znajomych... Znowu się z niego śmiali. Tym razem także z wyboru szkoły, ponieważ nie poszedł tam gdzie oni tylko musiał być inny. Nie wytrzymał i kopnął jednego w szczękę. Niestety... podniósł się i uderzył go z całej siły w żebra. Zrozpaczony chłopak nie mógł się pozbierać, a jego ''koledzy'' sobie poszli i nawet nie miał kto mu pomóc.
Gdy koleżanka usłyszała jego smutną historię postanowiła mu pomóc i go wesprzeć w trudnej sytuacji. Na początku pomyślała, że pójdzie porozmawiać z jego matką, która twierdziła, że go nie chce, lecz on jej zabronił. Co mogła zrobić? Długo myślała nad tym jakby mogła mu pomóc. Piotrek był załamany i nie wiedział co miał robić. Chciał się zabić... Dziewczyna nie chciała do tego dopuścić. Specjalnie wdawał się w bójki i przychodził z coraz to większymi siniakami. Kobieta przytuliła go i powiedziała, żeby już tego nie robił, bo dla niej to też krzywda. Grzecznie jej posłuchał, aż sama była zdziwiona. Okazało się, że on ją bardzo lubi i nie chce by ona była smutna.
Mówił jej codziennie, że już jest wszystko O.K. lecz ona nie była tego taka pewna. Miał mniej siniaków i coraz mniej narzekał na rodzinę.
Ona wiedziała, że coś jeszcze nie jest w porządku. Miała złe przeczucie, które okazało się być najgorszą prawdą. Rodzina oddała go do ośrodka opieki społecznej. Nie wiedziała co ze sobą zrobić... Postanowiła pójść do jego domu i porozmawiać z jego matką. Niestety nic nie zdziałała. Matka go nie chciała znać. On był załamany i ona też. Przez to, że wdawał się w bójki rodzina go oddała to smutne, a zarazem prawdziwe.
Historia oparta na faktach, więc przepraszam za smuty...


 

20 sierpnia 2015

Horror (?)

Był sobie pewien chłopak. Przypuśćmy, że nazywał się Gregor. Był on bardzo uzależniony od telewizji. Żadne terapie nie pomagały. Raz włączył sobie program dla dzieci. ''A cóż to może być w tym takiego strasznego?'' - pomyślał i zaczął oglądać, ale wtedy zdarzyło się coś co zmieniło jego życie! Wciągnęło go do programu!!
Znalazł się na polanie w lesie, gdzie było mnóstwo stworków między innymi latające pluszowe misie (takie to słodkie) i także postacie 'złe' jak diabły. Te słodkie pluszowe misie okazały się być nie bajką dla dzieci lecz horrorem... Przekonał się o tym sam Gregor. Po całym dniu zabawy z pluszakami wykończony udał się spać do pobliskiej jaskini. Tam jego mięciutcy przyjaciele stworzyli mu prawdziwą scenę z horroru. Zaczęli bowiem wyżerać mu wnętrzności omijając najważniejsze organy by mógł się wykrwawić i cierpieć. Biedny zaczął krzyczeć, lecz w złym momencie, ponieważ usłyszał go diabeł. Miał bardzo wyczulony nos a zapach krwi przypominał mu dom i godziny spędzone z ojcem nad ciałami ludzi, którzy próbowali ujść z życiem. Biegł tak szybko, że Gregor zanim go zauważył to on już był przy nim i się ślinił. Poraniony chłopak zaczął uciekać, ale diabeł był dla niego zbyt szybki. Zauważył płynącą obok niego rzekę. '' Jeżeli do niej wejdę i zmyję krew to ten potwór mnie nie będzie czuł, nie będzie czuł mojej krwi'' - I jak pomyślał tak zrobił. Mityczny stwór zgubił trop. Był uratowany? Nie! W wodzie były małe skorupiaki, które poraniły jego stopy. Wybiegł z wody jak poparzony. Obok rzeki były duże liście podobne do bananowych, więc nasz bohater zrobił sobie z nich bandaże na rany. Kiedy skończył się owijać zrobił się potwornie głodny. ''W lesie będą jagody!'' - Rozmyślał - ''Ale tam mogą być gorsze drapieżniki''. Zastanawiał się dość długo, ale na pierwszym miejscu stanął głód i wszedł do lasu. Podczas poszukiwania jedzenia zobaczył za drzewami jakąś błyszczącą postać zwierzęcia. Stwierdził, że gorzej już być nie może i podszedł do stworzenia. To jednorożec! Był uwięziony w jakieś sidła. Magiczne stworzenie przemówiło do Gregora - ''Jeżeli mnie stąd uwolnisz spełnię twoje trzy życzenia przybyszu''. Zaskoczony chłopak nic nie mówiąc pomógł dziwnej istocie. ''To jakie masz życzenia mój wybawco?'' - zapytał patrząc na Gregora. Bohater popatrzał na siebie, na swoje rany, potem na jednorożca. ''Już wiem jakie będzie twoje pierwsze życzenie'' - powiedział i uzdrowił chłopaka. ''Teraz drugie życzenie.'' Nastała chwila ciszy. ''Coś ty nie mowa? No gadaj czego ci jeszcze trzeba ludzka istoto!'' - Z irytacją powiedział. ''No więc''-zaczął się jąkać ''chciałbym coś do jedzenia'' - z niechęcią odpowiedział. Życzenie zostało spełnione. Gregor zaczął zajadać pieczonego kurczaka w sosie z ananasów i z zestawem najpyszniejszych sałatek. Kiedy już był najedzony powiedział, że chciałby wreszcie wrócić do domu. Wszystko zniknęło i nastała głucha cisza.
Chłopak obudził się w swoim domu, siedząc na kanapie z pilotem w ręku. ''To tylko zły sen! Mam taką nadzieję'' - powiedział. Spojrzał na ekran, na którym widniał kreskówkowy jednorożec machający do widzów. W pewnym momencie magiczne stworzenie powiedziało ''Do zobaczenia w następnym odcinku! Ty też Gregor!'' - mrugając okiem. Chłopak wstał, szybko wyłączył telewizor i pobiegł do swojej sypialni. Przez kolejny miesiąc ani razu nie włączył telewizora. Czyżby bał się jednorożców?
                                                                   Koniec