„Co ci się stało w głowe?”
Piotrek odebrał ode mnie notesik i zaczął odpisywać…
"To?" Wskazał na bandaż owinięty wokół głowy.
"Tak. Co ci się stało?" no nie, ale spostrzegawczość...
"Spadłem z karuzeli w wesołym miasteczku. To nic wielkiego."
"Ał...Mam jeszcze jedno pytanie." No dobra teraz albo nigdy! szybko dopisałam.
"Czemu wcześniej się do mnie nie odezwałeś?"
" Mówiłaś do mnie? Przepraszam, ale nic nie słyszę"
"Dobra, ja już lecę. Chce zobaczyć moją mamę!" Wetknęłam mu notesik w dłoń i odwróciłam się by pójść poszukać mojej mamy. W tym samym momencie w którym miałam ruszyć, coś złapało mnie za rękę.
"Co ci się stało? I co z twoją mamą?" To zdanie było ja strzała w serce. Oczy napełniły mi się łzami.
"Nie twoja sprawa" Nie... A było tak fajnie... Błagam, nie teraz. Powiedz, że to faktycznie nie twoja sprawa... Nie będę ci już wchodzić w drogę...
"Mów." Nie... Nie chce mi się walczyć. Po prostu miejmy to już za sobą.
" Wypadek, została tylko moja mama, nie mogę chodzić" Nie umiałam zdobyć się na nic innego. Tak starannie ukrywałam smutek, strach, żal... Rozpłakałam się. Tego było za dużo. Piotrek przytulił mnie mocno i dał wypłakać się. Siedzieliśmy tak kilka minut. Później podał notes:
"Idę z tobą, znajdziemy ją" wstał i złapał oburącz za rączki wózka.
"Jedziemy"
Jechaliśmy długo. Szukaliśmy w każdym pokoju. Dopiero pod sam koniec przyszedł mi do głowy żeby zapytać pani z recepcji. Dostaliśmy dokładny opis położenia mojej mamy.Pielęgniarka, mówiąc nam numer sali i łóżka miała taki jakby smutek w oczach... Jakby mi współczuła, jakby zaraz miało stać się coś strasznego. Podjechaliśmy pod wskazaną sale. Piotrek powiedział, że wejdzie pierwszy, więc poczekałam przed drzwiami. Po chwili wyszedł z pokoju z niezbyt wesołą miną. Wyciągnął notesik.
"Jedziemy z powrotem, wszystko z nią dobrze." znów chwycił za rączki wózka i zaczął prowadzić go z powrotem
"Nie! Chce ją zobaczyć." Nie ma mowy! Nie jechałam tu żeby wracać.
"Powiedziałem: Jedziemy!" Popchał wózek do przodu. O nie! Tak się nie bawię! Odepchnęłam go od wózka.
"Wracaj sam" Piotrek wyraźnie zaczął panikować
"Nie... Proszę nie wchodź..." Za późno. Chwyciłam koła pojazdu i ruszyłam za drzwi. Znalazłam łóżko mojej mamy. Chyba spała. Musiało być jej zimno, Po zakryła się kocem po same włosy. Podjechałam bliżej i wyciągnęłam rękę do koca.
-Mamo! To ja! Ania! - Brak reakcji.
-Mamo! -znowu nic. chwyciłam róg koca i szarpnęłam w moją stronę.
-O Boże! - Czułam ja mi się podnosi. Na łóżku leżała...
CDN