https://www.youtube.com/watch?v=IcrbM1l_BoI&autoplej=0&kolorek=2af4d6&typek=2

wtorek, 5 sierpnia 2014

"Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie" Rozdział 3

„Co ci się stało w głowe?”
Piotrek odebrał ode mnie notesik i zaczął odpisywać…
"To?" Wskazał na bandaż owinięty wokół głowy.
"Tak. Co ci się stało?" no nie, ale spostrzegawczość...
"Spadłem z karuzeli w wesołym miasteczku. To nic wielkiego."
"Ał...Mam jeszcze jedno pytanie." No dobra teraz albo nigdy! szybko dopisałam.
"Czemu wcześniej się do mnie nie odezwałeś?" 
" Mówiłaś do mnie? Przepraszam, ale nic nie słyszę"
"Dobra, ja już lecę. Chce zobaczyć moją mamę!" Wetknęłam mu notesik w dłoń i odwróciłam się by pójść poszukać mojej mamy. W tym samym momencie w którym miałam ruszyć, coś złapało mnie za rękę.
"Co ci się stało? I co z twoją mamą?" To zdanie było ja strzała w serce. Oczy napełniły mi się łzami.
"Nie twoja sprawa"  Nie... A było tak fajnie... Błagam, nie teraz. Powiedz, że to faktycznie nie twoja sprawa... Nie będę ci już wchodzić w drogę...
"Mów." Nie... Nie chce mi się walczyć. Po prostu miejmy to już za sobą.
" Wypadek, została tylko moja mama, nie mogę chodzić" Nie umiałam zdobyć się na nic innego. Tak starannie ukrywałam smutek, strach, żal... Rozpłakałam się. Tego było za dużo. Piotrek przytulił mnie mocno i dał wypłakać się. Siedzieliśmy tak kilka minut. Później podał notes:
"Idę z tobą, znajdziemy ją" wstał i złapał oburącz za rączki wózka.
"Jedziemy"
Jechaliśmy długo. Szukaliśmy w każdym pokoju. Dopiero pod sam koniec przyszedł mi do głowy żeby zapytać pani z recepcji. Dostaliśmy dokładny opis położenia mojej mamy.Pielęgniarka, mówiąc nam numer sali i łóżka miała taki jakby smutek w oczach... Jakby mi współczuła, jakby zaraz miało stać się coś strasznego. Podjechaliśmy pod wskazaną sale. Piotrek powiedział, że wejdzie pierwszy, więc poczekałam przed drzwiami. Po chwili wyszedł z pokoju z niezbyt wesołą miną. Wyciągnął notesik.
"Jedziemy z powrotem, wszystko z nią dobrze." znów chwycił za rączki wózka i zaczął prowadzić go z powrotem
"Nie! Chce ją zobaczyć." Nie ma mowy! Nie jechałam tu żeby wracać.
"Powiedziałem: Jedziemy!" Popchał wózek do przodu. O nie! Tak się nie bawię! Odepchnęłam go od wózka.
"Wracaj sam" Piotrek wyraźnie zaczął panikować
"Nie... Proszę nie wchodź..." Za późno. Chwyciłam koła pojazdu i ruszyłam za drzwi. Znalazłam łóżko mojej mamy. Chyba spała. Musiało być jej zimno, Po zakryła się kocem po same włosy. Podjechałam bliżej i wyciągnęłam rękę do koca.
-Mamo! To ja! Ania! - Brak reakcji.
-Mamo! -znowu nic. chwyciłam róg koca i szarpnęłam w moją stronę.
-O Boże! - Czułam ja mi się podnosi. Na łóżku leżała...
CDN

poniedziałek, 28 lipca 2014

Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie II:

Druga postać występująca w opowiaddaniu:
Piotrek. Tak samo jak Ania ma 11 lat.

Gdy już przystosowałam oczy do tak jasnego światła zobaczyłam… Dorosłą kobiete, która na sto procent nie była moją mamą... Miała długie czarne włosy, zielone oczy, a na sobie jeansy i niebieską bluzke
- Pani nie jest moją mamą!
- Spokojnie. Usiądź tutaj, dobrze?-powiedziała wskazując fotel naprzeciw niej.
- yhy.-Kim jest ta kobieta? Wyraziłam się chyba jasno. "Chce zobaczy moją mame" którego słowa nie zrozumieli? no ale co poradzić... usiadłam, a po chwili naprzeciw mnie na krześle usiadła ta pani. W ręku trzymała notatnik
- Jak masz na imię?
- Ymm... Ania...
- A ile masz lat?
- No jedenaście...  A pani?
- Ja jestem Ada.(powiedziala wsazując na plakietke na swojej bluzce) Jestem psychologiem dziecięcym.
- Psychologiem?
- Tak. A teraz skoro już mnie poznałaś zadam ci kilka pytań. Dobrze?
- yhym.
- Czy pamiętasz co się stało przed tym jak cię tu zawieźliśmy?
-Tak. Jechałam z moją rodziną do kina.
- Nie aniu. Chodziło mi o to co stało się w drodze do tego kina.
- Ymm...
-Aniu... twój tatuś był bardzo zmęczony... Nie zauważył jadącego z naprzeciwka auta.
- ...
- Twojego braciszka, taty i siostry... nie udało się uratować, jednak twoja  mama... ją udało nam się przewieść do szpiatala... żyje, lecz jest w bardzo złym stanie. Oddycha za nią taka maszyna...  NIe jest w staanie sama funkcjonować... Aniu... Twoja mama jest w bardzo ciężkim stanie. Nawet, jeśli  przeżyje, do końca życia będzie sparaliżowana.
- Moja mama?
- Tak, twoja mama. Aniu, mam do ciebie jeszcze jedną sprawę. Pewnie już zastanawiałaś się czemu nie czyjesz nóg. Prawda?
-No w zasadzie myślałam już o tym. Pani wie czemu?
- Tak. Może zacznijmy od początku. Twoj kręgosłóp został poważnie uszkodzony w dolnym odcinku. Tego nie da się zoperować. Nie będziesz umiała chodzić Aniu. 
-ch-ch-chodzić? To do końca życia mam leżeć w łóżku?
- Nie. Nie chodziło mi o to. Będziesz jeżdziła  na wózku.
-...
- Dobrze... to by było na tyle na dzisiaj. Teraz pojedziesz do sali, w której zdejmą ci stabilizatory.
- Dowidzenia.
- Dowidzenia.
I faktycznie. Zaraz potem zawieźli mnie do sali, w której pielęgniarka zdjęła mi z nóg i szyi te "stabilizatory". Zaraz potem dostałam wózek. Ale nie taki w jakim wozi się małe dzieci. Niebieski wózek inwalidzki. Tak tłumaczyła pielęgniarka. Przewieźli mnie spowrotem na sale z innymi dziećmi. A ja, ponieważ nie lubie być sama, postanowiłam zagadac do jakiegoś dziecka. Akurat koło mnie siedzieł na łóżku chłopak. Podjechałam do niego na moim nowym nabytku i zapytałam:
- ym... Hej jestem Ania. Jak masz na imię?
I nic. Po prostu mnie zignorował! Nawet nie popatrzył w moją stronę! Powtórzyłam pytanie.
-Hej, jestem Ania. Jak masz na imię?
I znowu nic brak reakcji. Poklepałam go po ramieniu.  Natychmiast podskoczył z miejsca i przerażony popatrzył w moją stronę.
-Hej, jestem Ania. Jak masz na imię?
Popatrzy na mnie chwilę po czym, sięgnął po mały notesik na jego łóżku i napisał:
" Hej. Jestem Piotrek, Mam jedenaście lat. Jak masz na imię?"
No co za maniery?! Trzy razy się przedstawiałam! Ponownie się przedstawiłam. Piotrek napisał na notesiku: 
"Czy mogłabyś to napisać?"
No skoro prosi... napisałam:
"Hej, Jestem Ania." dopiero teraz zauważyłam że wokół głowy ma owinięty bandaż, więc szybko dopisałam. 
"Co ci się stało w głowe?"
Piotrek odebrał ode mnie notesik i zaczął odpisywać...
CDN

Zasady bloga.

oto kilka zasad:
1. Nie wysyłamy łańcuszków. Jeśli taki zobacze to z góry go usuwam. Gdybym jednak się pomyliła i niechcący zatwierdziła taki komentarz, nie odpisójcie na niego.
2.Reklamy onnychh blogów... powiem szczerze, że nie lubię takich, ale jeśli już musicie...
3. Prosiła bym, żeby nie przklinać w komentarzach. Pamiętajcie że piszecie do 11-latki :)
4.Jeśli chcecie pisać komentarze typu „jesteś głupim 5-letnim dzieckiem i nie powinnaś pisać!” to proszę bardzo. Nie przykładasm do takich zbyt dużej wagi.
5. Mam 11 lat i może mi się zdarzyć błąd. Proszę, abyście mnie w takiej sytuacji poprawiali. Nie obraże się c:
i apropo; szukam osoby która do której e-mailem mogła bym wysyłać moje opowiadania przed wstawieniem. Chodzi o sprawdzenie ich, napisanie opini i poprawienie błędów.

niedziela, 27 lipca 2014

„prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie” rozdział 1

pierwsza postać biorąca udział w opowiadaniu:

 Maja.Ma 11 lat.  
Jedyne co usłyszałam to głośny odgłos uderzenia. Boli…Wszystko tak bardzo mnie boli… Przez około 5 minut szumiało mi w głowie. Gdy wyszłam z pierwszego szoku, jak młot zaczęły docierać do mnie inne informacje.Byłam w aucie.Ktoś krzyczał.O Boże, czy to głos mojej mamy? Nie… to nie może być prawda.Słyszę następny głos. To chyba głos mojego taty. O!Stop, słyszę moją siostre. Chciałam się do niej odwrócić, ale uniemożliwił mi to ból w plecach i szyji. Chwila…Nie słyszę głosu mojego braciszka…Czemu bolą mnie plecy? Czemu wszyscy krzyczą? Tatuś płacze.Co się dzieje? O, właśnie ktoś do nas idzie. Może on mi to wszystko wytłumaczy? Ale ten ktoś tylko otworzył drzwi samochodu. Później przywieźli takie wielkie nosze i położyli mnie na nich. Założyli mi taki śmieszny kołnierzyk na szyje i dziwne twarde deski na nogi i ręke. Chciałam wsatć, ale oni kazali mi leżeć. Nie rozumiem… przecież nic mi nie jest… Pojechaliśmy do szpitala. Czy ja potrzebuje lekarza? Zawieźli mnie na sale gdzie było bardzo dużo łóżek z dziećmi.Przez otwarte drzwi usłyszałam kawałek rozmowy dwóch lekarzy.
„-Podejrzewam, że może nam się nie udać. Nie warto robić operacji
- Zbyt duże ryzyko… Kręgosłup jest zbyt mocno uszkodzony.
-Ktoś będzie jej musiał powiedzieć o jej rodzinie, wypadku i nogach, wygląda na to że nic nie pamięta [...]”
O mojej rodzinie? Wypadku? Nogach?Ja wszystko pamiętam! jechaliśmy z moimi rodzicami, siostrzyczką i bratem do kina! I przez to że mnie tu zawieźli nie zobacze filmu! Nogi? nogi… W sumie to nic w  nich nie czuje…
-Chce zobaczyć moją mamę!
W tym momęcie do sali wszedł jakis pan w białym fartuchu. Coś do mnie powiedział ale nie usłyszałam dokładnie. Chwycił ramę łóżka na kółkach na którym leżałam i wywiózł za drzwi. Jechaliśmy długim i zawiłym korytarzem.Myślałam, że będziemy tak jechać bez końca. W końcu łóżko zatrzymało się. Miałam przed sobą wielkie drzwi. Pan wepchnął mnie za wrota. Na moment oślepiło mnie białe i jasne światło. Gdy już przystosowałam oczy do tak jasnego światła zobaczyłam…
Ciąg dalszy nastąpi.
Podobało się? proszę o opinie… Czy mam pisac dalej?