Przed przeczytaniem polecam o właczenie tego:
Polecam
Them:
-Na pewno. - odpowiedziała rozpromieniona Lily i weszła do domu, wcześniej żegnając się z Liamem. Ja jeszcze chwile stałam w drzwiach i patrzałam jak odjeżdza następnie weszłam do domu. Ten dzień zakończył się świetnie, a nawet można powiedzieć, że zaczął bo już 2 w nocy.
Now:
*Perspektywa Liama*
Jadę do domu, te dziewczyny sa n aprawdę świetne. Potrafią rozśmieszyć, a Mad ma taki świetny głos. Powinna w siebie uwierzyć, jestem ciekaw co chłopaki powiedzą, na to, że mnie tak długo nie było. Jestem ciekaw reakcji Nialla, widać, ze zakochał się w Madeline.
-Hej chłopaki już wróciłem.
-O w końcu co tam długo.
-Korki.
-No spoko.
-Gdzie jest Niall ?
-Na górze.
-Dobra dzięki, wy lepiej idźcie już spać, a nie.
-Dobra tatusiu zaraz idziemy. - oni jak zwykle się śmieją ze mnie, ale ja naprawdę się o nich troszczę. Taki już jestem. Dobra idę się położyć jestem zmęczony jeszcze zajrzę do Nialla.
-Och Mad, jesteś taka ładna i kochana. - jak to usłyszałem myślałem, że wybuchnę śmiechem, mówił przez sen, zdarzało mu się tylko tak gdy się w kimś zakochał. A jednak miałem rację on ją kocha, pasują do siebie poznałem ja i ona jest podobna do Nialla. Mówią przeciwności się przyciągają tutaj akurat to podobne do siebie się przyciągają.
*Następny dzień*
Nie mogłem długo spać. Wstałem i wziąłem się za szykowanie śniadania i czegoś na kaca dla chłopaków. Jestem ciekaw jak dziewczyny się trzymają. Trzeba je dzisiaj odwiedzić.
-Siema Liam, widze, przygotowałeś dla nas śniadanko,a coś na kaca ? - zapytał zaspanym głosem Harry.
-No jak mógł by zapomnieć nasz tatuś. - odpowiedział śmiejac się pod nosem Louis.
-Na waszym miejscu cieszył bym się, że w ogóle ktoś o was myśli.
-No już się nie denerwuj Liam.
-Dobra nie denerwuje się. Smacznego chłopaki, ja idę się szykowac zaraz jadę do dziewczyn zobaczyć jak one się miewają, jedzie ktoś ze mną?
-Jaaaaa.... chcę jechać tylko szybko coś zjem i możemy jechać.... - wydarł sie na cały dom zaspany Niall, któy z prędkością światła zeszedł na dół i zjadł śniadanie tak szybko, że to dla mnie jak i dla chłopaków był szok. Co sie z nim dzieję, ta dziewczyna go zmienia.
*U dziewczyn w domu*
-Hejka mam nadzieję, że nie przeszkadzamy?
-Nie coś ty własnie robię śniadanie dla Mad.
-A czemu jej tu nie ma? - zapytał zatroskany Niall.
-Źle się czuję. Ma gorączke, katar i całe gardło zawalone.
-O nie to przeze mnie przez to, że ją polałem tą wodą, mogę iśc do niej na góre.
-Jasne ale wejdź po cichu bo może jeszcze spać.
-Dobrze. - też się trochę martwię o nią. Ale Niall to już na pewno, jest w niej zakochany i jeszcze czuję się winny wszystkiemu.
-Lily a jak ty się czujesz? - zapytał zatroskany Harry, między nimi też coś kwitnie, widzę to. Jednak musiałem opuścić ich dom, Sophia napisała do mnie, a nie długo też mam wizytę u lekarza, więc zostawiłem Nialla i Harrego z dziewczynami.
*Perspektywa Nialla*
Starałem się cicho wchodzić na góre do pokoju Mad, tylko nie wiedziałem któy to jest, pokolei otwierałem wszystkie możliwe drzwi, aż udało mi się otworzyłem drzwi od jej pokoju. Słodko spała, jaka mała, drobna, tak bardzo chciałbym ją przytulić i nie puszczać, powoli zaczołem się kierować w kierunku jej łóżka, starałem się robić to jak najciszej.
-Nie śpie, Lily nie skradaj się. Przyniosłaś mi coś na ból głowy?
-Lily jest na dole z Liamem i Harrym.
-Jezu, nie strasz mnie Niall.....
-Przepraszam nie chciałem, martwiłem się o Ciebie.
-Dobrze nic się nie stało, nie musisz się martwić.
-Jak to nie muszę, przeze mnie jestes przeziębiona. I teraz będę musiał wydać kasę na leki dla Ciebie. - zaśmiałą się to dobrze znaczy. Nie jest na mnie zła, nadal jest kochana, ale widzę, że jest przemęczona.
-Pewnie Cię męczy powinnać poleżeć i odpocząc.
-Ty ja tak leże i odpczywam cały poranek i jestem sama Lily przyszła na chwilę ale zaraz musiał iść, bo wy przyszliście i leże sama, nudze się sama , nie zostawiaj mnie. - prosi mnie abym z nią został to okazja dla mnie abym ją poznał lepiej. Kurde nie mogę się jej oprzeć chcę ją przytulić, jej drobne ciało poczuć w mych obięciach.
-Dobrze zostanę obok, Ciebie ale pod warunkiem, że będę mógł się obok Ciebie położyć, ponieważ też jestem przemęczony wczorajszą imprezą. - jestem ciekawy co odpowie na to, wygląda na twardą ale tak na prawdę jest inaczej, widać to po niej jak się ja lepiej pozna.
-Jasne kładź się tylko żebyś i ty nie był chory.
-Jak będę chory to będę z tobą leżał i razem będizmey chorzy i nie będziemy się nudzić.
-Głupi jesteś. - zaśmiałą się jest taka kochana, i zabawna musze ja lepiej poznać. Ma taki słodki śmiech.
*2h później*
-Na prawdę byłaś tak traktowana w domu, i miałaś tak ciężko, gdybym Cię poznał wcześniej już dawno byś tam nie mieszkała z nimi, a ze mna.
-Domyślam się. Ale u Ciebie też nie było korolowa, z tego co mi opowiadałeś.
-Ale i tak u mnie lepiej jak u Ciebie. Ale teraz się tobą zaopiekuję, nie martw się.
-Dziękuję. - pocałowała mnie w policzek, ma takie miękkie delikatnę usta, chcę się w nich zatopić, ale boję się zrobić ten pierwszy ruch. Nastała niezręczna cisza nikt nie wiedizął co może powiedzieć. Spojrzałęm jej głęboko w oczy widziałem w nich smutek ale i radośc, któe walczyły ze sobą smutek jednka wygrywał.... Powoli się zacząłem do niej zbliżać, dzieliły nas centymetry chyba wiedziała, co planuję nie odsunęła się, a przybliżyła jeszcze bardziej. Czułem, że to ja musze zrobić pierwszy krok. Musnąłem delikatnie jej drobne miękkie usta, Na początku bałem się, że mnie odepchnię, jednak tak się nie stało odwzajemniła mój pocałunek, powoli stawął się on bardziej namiętny i zachłanny, do gry wkroczyły języki, które walczyły ze sobą. Przerwałęm na chwilę, pewnie sie wystarszyła ale musiałęm przerwać.
-Przepraszam, że przerwałem ale mam Ci coś ważnego do powiedzenia..... znam Cię zaledwie dzień, a czuję jakbym znał całe życie, jesteś nie ziemską dziewczyną i chciałbym z tobą spędzić reszte moje życia, czy ty też chcesz..?
-Jesteś kochany i bardzo bym chciała .... ale nie mogę, przepraszam. - widziałem jej łzy w oczach, czegoś o sobie mi jeszcze nie powiedziała, nie chciałem w nikać w to dalej, nie chciałęm też niszczyć naszej przyjaźni.
-Dobrze rozumiem nic się nie stało, idę zobaczyć jak się miewa Harry i Liam, bo nie długo czeka nas wywiad, więc i tak muszę powoli spadać.
-Dobrze. Trzymaj się i powodzenia na wywiadzie. - na odchodne dałem jej buziaka w poliku, może to ja zrobiłem coś nie tak, że tak odpwoeidziała, może też za szybko zareagowałem, co jest ze mną nie tak, to pierwsza dziewczyna w któej się na prawdę zakochałem. Musiałęm coś źle zrobić.
*Perspektywa Mad*
Czemu mnie to spotyka..... tak bardzo kocham tego chłopaka, chce z nim być, ale nie mogę, nie mogę dawać mu nadzieji, na wieczną miłość, nie mogę..... nie powiedziałam mu wszystkiego.... nie powiem. Musze zniknąć z jego życia, on musi o mnie zapomnieć tak będzie najlepiej dla niego. Jego życie będize się toczyło dalej, ale moje już nie. Mam nadzieję, że Lily nic im nie powie o mojej chorobie. Zakochałam się w tym chłopaku, jest taki słodki, kochany i te jego miękkie malinowe usta, które tak pasowały do moich ust.
-Hej śpisz kochanie ? -zapytała za drzwi Lily.
-Nie wejdź....
-Co tu się stało Niall strasznie smutny wyszedł z twojego pokoju.
-Domyśl się co mogło się dziać... powiedział, że mnie kocha, ja go zresztą też kocham chciałabym z nim być nawet mi to proponował, ale ja nie mogę nie mogę z nim być.... jestem chora i nie chce aby cierpiał za mną.... widzisz ta choroba mnie powoli niszczy wczoraj jeszcze okej a dzisiaj..... Chce zniknąć z jego życia, ale go za mocno kocham by go zostawić, bo dziwne znam go zalediw 1 dzień, a jest dla mnie wszystkim. Chcę mu powiedziec o tym ale boję się jak zareaguję. I tak nie długo zniknę z jego życia i o mnie zapomni.
-Nie mów tak, jak był już ze mną i Harrym na dole, opowiedział, mniej więcej co się tu wydarzyło, było słychać w jego głosie smutek nie rozumie dlaczego dizewczyna któą kocha go odrzuca, musisz mu to powiedzieć. - wiem, ze Lily ma rację i powinnam mu powiedzieć, ale boję się, boję się jego reakcji. Dlatego też uciekłam z domu, bo i tak nie będą o mnie pamiętać, zapomną jak każdy inny. No oprócz Lily, bynajmniej mam taką nadzieję, ale to nie jest do końca jeszcze pewne.
-Rozumiem, ze powinnam mu to powiedzieć, ale nie teraz to jeszcze nie czas, na rozmowe z nim. - powiedziałam po czym okryłam się kądra i zaczęłam płakać, nie chcę go ranić, nie chcę żeby cierpiał po utracie mnie wole aby zapomnial o mnie. Chociaż tak bardzo go kocham chce dla niego dobrze.
-Dobrze zostawie Cię samą, tzymaj się , tu masz śniadanie zjedz coś, zaraz Ci leki przyniosę.
-Dobrze, dziękuję, że ty o mnie dbasz i pamiętasz nie wiem jak się odwdzięcze.
-Kochana już się odwdzięczyłaś, dzięki tobie poznałam Harrego mojego nowego chłopaka.
-O jesteś z nim widziałam, że coś z tego będzie pasujecie do siebie idealnie, szczęścia kochana.
-Dziękuję, ale ty z Niallem też do siebie pasujecie.... - nic nie odpowiedziałam, nie chciałam o tym rozmawiać. Tęsknie za nim szalenie, ale nie chce aby cierpiał.... czemu musze być chora, w każdej chwili mogę umrzeć, niech ta chwila już nadejdzie, Lily będzie miała własne życie będzie się spotykała z Harrym zamiast siedzieć ze mną i się mną opiekować.
*Parę dni później*
Niall mnie codziennie odiwedza, widać po mnie, że jest gorzej ze mną, on czuję się winny, myśli, ze to przeziębienie, jednak jest inaczej...
-Dziękuję Niall, ze do mnie codziennie przychodzisz.... ale niie potrzebnie pewnie wolisz być z kolegami na imrezie idź, ze mna jest wszytsko okej.
-Własnie widzę jak okej, jestes coraz to szczuplejsza.... co ci dokałdnie jest, od przeziebienia sie tak nie chudnie.
-Może się nie chudnie, ale jak się nic nie je, bo nie ma się apetyty. - tylko taka wymówka mi przychodzi do głowy, całe dnie jestem na lekach nic nie jem tylko połykam co 1h jakieś leki. Ostatnio jakoś byłam też u lekarza, który powiedział, żebym póki mogę cieszyła się życiem bo gorzej ze mną, noszę perułkę, wszytskie moje włosy już powypadywały, Niall sie jeszcze nie skapnął mam taką nadzieję, niby powinnam mu już powiedzieć, ale nie chcę, nie chcę.... pewnie nie długo o mnie zapomni musi.
-Dobra ja musze lecieć pa trzymaj się.
-Pa. - wyszedł mogę w końcu ściągnać perułkę, strasznie grzeję mnie w głowę, można wyczuć guzy na głowie, można też zauważyć plamy na ciele przez hemioterapie, nie które miejscz nawet bolą. Mam już tego dość, ułożyłam się wygodnie i czekałam na Lily z moją kolejną dawką leków.
-Hej zapomniałęm bluzki z krze....krzesełka..... jezu Mad, czemu ty jesteś łysa, co Ci się stało.... - zapytał zszokowany blondyn, kurde musiał bluzkę zostawić akurat dzisiaj.... widzę, ze muszę mu wszystko wyjaśnić.
-Nie chciałąm Ci tego mówić, chciałam abyś o mnie zapomniał.
-Ale dlaczego, nie rozumiem.
-Usiądź zaraz Ci wszytsko wyjaśnie.
-Dobrze, mów czekam.
-Więc, w wieku 14 lat dowiedziałam się, że jestem chora na białaczkę, wtedy też wyprowadziłam się do Londynu, rodzice nawet nie zauważyli, że mnie nie ma. Dopiero starsza siostra się o tym dowiedziała powiedziała im i od razu kochani rodzice chcą byam z nimi była i w ogóle. Tylk gdzie byli gdy ich potrzebowałam, nie było ich. Wiem, że mnie kochają, jakiś czas temu byli u mnie i uwierz, ze młodsza siostra już planowała co sobie weźmnie w spadku po mnie. Tata nawet lekarza nie chciał słuchać jak ciężka jest moja choroba, mama się przejęła, wiem, ze ona jeszcze mnie kocha. Codziennie wieczorem gadam z nią na skype i gdy widzę jak płącze i tęksnie za mną, martwi się o mnie, to jest mi ciężko. I aktualnie przechodzę najgrszy okres, ponieważ zostało mi parę dni życia, a gdy widze mame któa cierpi z tego powodu, nie chciałam aby kto kolwiek się we mnie zakochiwał i musiał cierpieć tak jak ona, mnie to boli najbardziej, że cierpi ona przeze mnie, a ja nic z tym nie mogę zrobić, nie chciałam abyś ty też musiał tak cierpieć, kocham Cię. Ale chcę abyś o mnie zapomniał.
-Jejku kochanie... nigdy o tobie nie zapomne, znaczysz ld amnie zbyt dużo, będę tęśknił nawet bardzo, ale nie zapomnę Cię nigdy zawsze byłaś i będizesz w moim życiu nie zostawię cię nigdy pomogę ci w walce póki masz szanse, masz taką szanse ?
-Niestety ale już nie mam szans... teraz zostało mi czekanie na śmierć.
-NIe zostawię, Cię nie pozwalę Ci odejśc, za bardzo Cię kocham, jeseś pierwszą dziewczyną któą na prawdę pokochałem, pierwszą i ostatnią.
-Nie mów tak na pewno poznasz jakas dziewczynę, z którą stowrzysz rodzinę, będziesz miał dzieci, mozesz nawet nazwać jedno z nich Madeline. Pozwalam Ci.
-A ty jak zawsze choc jak bardzo być sie źle czuła poczucie humoru nigdy od ciebie nie odejdzie za to Cię kocham i wątpie abym pokochał kogoś tak bardzo jak ciebie kocham nie chcę innej chce Ciebie już na zawsze. - widziałam ten smutek w jego oczach, niby sę uśmiechał, ale jednak był smutny.
*Miesiąc później*
Ze mną jest coraz gorzej. Niall musiał wyjechac do swojego rodzinnego domu, tak brał ślub jego brat, rozumiem go. Kocham go. Napiszę do niego list ale nie wiem czy dam radę, moje ciało przypomina już szkielet taki jaki stoi w pracowni od bilogi w szkole. Poproszę Lily o napisanie listu ode mnie.
*Perspektywa Lily*
Dyktowała mi piękne słowa, prosto z serca pisanę, widziałam, że się na prawdę kochają. Jednak po napisaniu listu sama się podpisała i powiedziała kocham go jak i Ciebie Lily dziękuję Ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Po tych słowach odeszła. Z uśmiechem na ustach, zamknęła swe powieki. Jest teraz gdzieś wśród aniołów, piękna jak zawsze. Jak obiecałam, gdy wrócił Niall dałam mu list. Po informacji o śmierci Mad, nie mógł się pozbirać słyszała, że całe dnie leżał w łóżku. Nie chciał jeść, tęsknił za nią tak jak ja. Brakuję mi jej, jej uśmiechu na ustach, jej poczucia humoru i dziękuję, jej, że dzięki niej poznałam Harrego, czeka mnie jeszcze smutna rozmowa z jej nieświadomą niczego mama. Już się boję.
*Perspektywa Nialla*
Po co pojechałem na ten ślub brata, mogłem zostać z nią do końca, miałem zostać z nią do końca, miałem przy niej być, lecz mnie nie było. Tak bardzo za nią tęsknie nie chcę nic jeśc, nie chcę. Chcę być z nią już na zawsze, lecz obiecałem jej, że moje dizecko będzie miało jej imię, że kogoś poznam, kogoś kogo pokocham tak mocno jak ją, ale nie znajdzię się nigdy taka dziewczyna jak ona, ona była jedyna w swoim rodzaju, nie ma drugiej takiej. Kocham ją, kochałem i będę kocham po wieki. Wiem, że ją kiedyś spotkam.
*Dzień pogrzebu perspektywa ogólna*
Tego dnia ciemne chmury zpowiły błękitne niebo. Powoli zaczęły na ziemie spadać delikatnę i lekkie jak Mad krople deszczu. Niall spojrzał wysoko w niego i powiedział po cichu Kocham Cię Mad, nigdy o Tobie nie zapomnę. Zamknął oczy i przypomniał sobie wszytskie chwile spędzone razem. Każdą minutę, sekundę spędzoną razem z nią. Nie tylko on ją kochał, mam także płakała, gdy ją na prawdę rodzina straciła dopieor teraz zrozumiała co straciła. Tata przepraszał na kolanach trumnę z córką, ze był taki dla niej, teraz tego żałuję, nawet młodsza siostra wszystkiego żałuję. Wszyscy zaczeli żałować tego jak ją kiedyś traktowali, nie powinni tak się zachowywać, nie pomyśleli o tym, a teraz jest za późno by przepraszać, teraz już jej nie ma, patrzy z nieba na to wszystko i wybacza im wszystkim, bo wie, że nie chcieli i nadal ich kocha. Miłość zwalczy wszystko. A prawda się okazuję niestety za późno, gdyby wczesniej ją przeprosili za to, pewnie dalej chciałaby walczyć.
*Parę lat później perspektywa Nialla*
-Tato zobacz co znalazłam w twoich rzeczach, jakiś list od Mad, kto to był i czemu ma tak samo na imię, jak ja ?
-O szukałem dawno tego listu, wiesz to taka moja przyjaciółka z młodszych lat, teraz jest jedną z gwiazd na niebie i obiecałem jej, że moja córka będzie miała jej imię.
-Aha rozumiem, a co ona tam napisała w liście ?
'' Drogi Niallu
Prosiłam Cię abyś to przeczytał, gdy będziesz miał już własną rodzinę. Mam nadzieję, że ciekawość Cię nie żeżre i przeczytasz dopiero, gdy zbudujesz swoją rodzinę. Jedyne co chciałam Ci powiedzieć, to, że Cię kocham i nigdy o tobie nie zapomnę. Znaczyłeś i znaczyć będziesz dla mnie zawsze. Mam nadzieję, że kiedyś tam u góry się spotkamy. Mam także nadzieję, że twoja żona będzie Cię kochała, i troszczyła się o Ciebie, bo jesteś wart wszytskiego. Jeśli twoja córka ma imię po mnie, to dziękuję, że jednak o mnie pamięasz i dotrzymałeś swojej obietnicy znaczy to dla mnie dużo, że nie byłam Ci obojętna. Ucałą swoją żone jak i córkę ode mnie. Kocham Cię, prawda jest taka, że mam białaczkę, ale przedafkowanie leków może także spowodować moją śmierć. Więc chcę abyś wiedział, że ja już nie dałąm rady walczyć i wziełam o jedną tabletkę za dużo, nie wiem ile minut jeszcze będę oddychała, ale wiem, że mało. Przepraszam, że to zrobiłam, ale już nie dawałam rady, wiem, że może Cię to boleć, ale nie chciałam abyś patrzył na to jak umieram. Może i moje ciało leży w trumnie, ale wiedz, że moja dusza jest silna i może właśnie jest teraz w ciele twojej przyszłej żony, może w twojej córeczce, nie wiadomo, ale na pewno zorbie tak by moja dusza trafiła jak najbliżej Ciebie, więc rozglądaj się nie za wyglądem, a za moją duszą, a na pewno mnie znajdziesz. Powtórze to jeszcze raz KOCHAM CIĘ !!! Do najbliższego naszego spotkania. <3
Madeline''
Dotrzymałem słowa, mam kochaną córkę Mad, Harry z Lily są także małżeństwem mają dwóję dzieci syna i córke z czego córkę nazwali Maddie, oby dwie po poslu znaczą to samo Magda, Madzia, jest to piękne imię. Często się mylimy z nimi. Ale co jest najdziwniejsze oby dziwne oby dwie mają takie same charaktery takie same jak Mad miała. Czytałem kiedyś, że dusza ludzka przechodzi najczęściej na niemowlęta. Widocznie jej dusza trafiła do dóch młodych małych ciałek Madeline i Maddie, teraz wiem, że Mad jest ze mną i nie dam jej tam łatwo odejśc nie tym razem.
''To smutne, kiedy osoby, które dają Ci najlepsze wspomnienia, stają się jednym z nich...''
KONIEC.
____________________________________________________________
Od Autorki: Dawno nic nie dodwałam, bo nie mam za bardzo czasu, ale teraz jak tak leże chora, zauważyłam, że mam dużo opowiadań i wiele z nich nie jest zakończonych, więc postanowiłam, je zakończyć. Nowe będę rozwijała na dłuższe, a te wcześniejsze jakoś pozakańczam, licze na komentarze, bo widzę, że mało kto pisze komentarzu. Jest mi smutno. Pewnie nawet mało kto przeczyta to. Ale jśli czytasz skomentuje, bo mam już plany usunąć bloga.
xoxo Kupcio
Czytasz = Komentarz